środa, 28 sierpnia 2013

Nieprawdopodobne lecz możliwe - rozdział 7

Świat zawirował mi przed oczami. Już nie wiem który raz dzisiaj do oczu napłynęły mi łzy.Zastanawiałam się, jak to możliwe, że nie zauważyłam tego wcześniej. Dzięki Bogu, że nie zgubiłam tej kartki.
A jednak. Harry'emu chodziło o mnie. Chciał się spotkać, to było pewne. Ale zaraz.. ponownie wymacałam świstek papieru i kieszeni i zdumiałam się. Karteczka nie była jedna, a dwie. Wyjęłam i przyjrzałam się im. Jedna z napisem Dla Nelly, a druga - dla Kathie. Moja przyjaciółka płakała.
- Nie wierzę, że to tak szybko się skończyło! Przecież dopiero się zaczęło.. Louis.. - nie mówiąc nic, wręczyłam jej numer chłopaka. Spojrzała na mnie swoimi dużymi, szmaragdowymi oczami. Była naprawdę piękna. Blond kręcone włosy przyklejone do czoła i twarzy opadły bezwładnie na ramiona, kiedy emocje nie były już tak wielkie. Jej drobna sylwetka teraz jakby jeszcze bardziej się skurczyła. Jestem pewna, że dzisiaj nic nie jadła. Ja zresztą też nie byłam w stanie nic przełknąć. Właściwie, byłam na nogach od ponad doby i czułam się znakomicie - mimo że rano wypiłam tylko kawę.
- O mój Boże, Nela, czy to naprawdę jego numer?
Po raz kolejny zignorowałam upokarzający dla mnie zwrot, którego tak nienawidziłam.
- Z tego co mówił Haz wynika, że tak. Chodźmy. Zaraz mamy z nimi spotkanie i zdjęcie - w końcu to było w cenie biletu.
Pokiwała głową i otarła łzy. Zaśmiała się. Dopiero teraz zauważyłam, że ten chłopak naprawdę coś dla niej znaczył. To nie było tak, że okleiła jego plakatami cały swój pokój i wszem i wobec ogłaszała, że jest jego największą fanką. Ona raczej wolała zachować to w tajemnicy. Zawsze deklarowała, że kocha cały zespół, a co do ulubieńca, przyznawała się tylko najbliższym znajomym. Zachowywała się tak, jakby bała się jego odrzucenia. Przerażało mnie to, ale jednocześnie byłam pewna podziwu. Ja też byłam zauroczona Harry'm, ale byłam pewna, że to tylko zachwyt idolem i nic poza tym. Do czasu.
- A co jeśli im faktycznie chodziło o nas? Czy wiesz, że teraz nasze życie może się zmienić o sto osiemdziesiąt stopni?
Ona miała rację. Na mojej twarzy zakwitnęły rumieńce w kolorze dojrzałego jabłka.
- Tak, wiem - odpowiedziałam krótko. Spojrzałam na mój nieco już rozmyty napis z imieniem Styles'a. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Życie potrafi czasami zaskoczyć.
Doszłyśmy na sam koniec bardzo długiej kolejki do spotkania z zespołem.
- Cholera! - zaklęłam. - Że też nie mogłyśmy wcześniej iść!
Zauważyłam Louis'a rozdającego autografy fankom. Ze wszystkimi robił zdjęcie i szeroko się uśmiechał. Mimo tak dużej odległości byłam w stanie zauważyć jego zmartwione, niebieskie oczy. Byłam dumna, miałam wręcz sokoli wzrok. Wiedziałam, o co mu chodzi. Miał nadzieję, że Kathie będzie gdzieś na początku, że zobaczy ją od razu i będzie mógł zamienić z nią kilka słów. Osoba przed nami posunęła się na przód, więc my poczyniłyśmy to samo.
- Jesteśmy coraz bliżej! - pisnęła podekscytowana Kathie.
- Taaak, rzeczywiście - ostudziłam nieco jej zapał. - Jeszcze tylko jakieś sto pięćdziesiąt osób przed nami i przyjdzie nasza kolej, hip hip hurra!
- Coś ty. Myślisz że aż tyle?
- No pewnie. W kolejce ludzie stoją w parach, na przykład tak jak my. I dlatego na oko jest gdzieś czterdzieści osób.
- Oh nie.
Kolejne dziewczęta ruszyły na przód.
- Mam do ciebie pytanie.. - odezwała się po chwili moja przyjaciółka.
- Tak? - uśmiechnęłam się, choć wiedziałam, że czeka nas co najmniej czterdzieści minut czekania.
- Jak to w ogóle możliwe, że Lou chciał się ze mną skontaktować?
Przypomniałam sobie tamten moment, kiedy weszłam do przedziału chłopaków. Usiadłam, ale po chwili uzmysłowiłam sobie, że czeka na mnie Kathie. Zanim jednak to do mnie dotarło, zamieniłam z nimi parę słów. Poznałam bliżej wszystkich członków, z wyjątkiem Zayn'a, który spał jak zabity. Rozmawiałam z nimi o dzisiejszym wieczorze i o mojej przyjaciółce. Powiedziałam o kilku śmiesznych sytuacjach. Najbardziej zaciekawiło to Louis'a. Dowiedziałam się, że lubił takie dziewczyny do jakich należała Kathie. Zaintrygowała go i pewnie to skłoniło go do tego, że podrzucili mi razem z Hazzą ich numery telefonów.
- Więc? Haloo, ziemia do Nelly! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
Instynktownie zamrugałam.
- Coś mu tam o Tobie wspomniałam - zaśmiałam się. Z pewnością nie chciałaby wiedzieć, o jakich śmiesznych scenkach z naszego życia im powiedziałam.
- Jak cię znam to mnie skompromitowałaś - spochmurniała. - Założę się, że wyszłam na kretynkę.
- Absolutnie! Mówiłam, jak zawzięcie broniłaś mnie przed nauczycielką która chciała wstawić mi dwóję za nieprzygotowanie, a ty twierdziłaś że razem tobą brałam udział w akcji na rzecz naiwnych emerytów którzy dają się oszukać naciągaczom. Albo jak wdałaś się w kłótnie z Tomasą, bo obrażała twoich idoli. Jak codziennie starannie czeszesz swoje loki, bo myślisz że są okropne. No i jak kiedyś u ciebie nocowałam, i razem wywoływałyśmy duchy. Zza drzwi wyskoczyła jakaś biała postać. Zaczęłyśmy przeraźliwie piszczeć, a okazało się, że to twój brat Angelo chciał nas nastraszyć. I o tym, jak dostał od ciebie za to straszną burę i do końca miesiąca musiał sprzątać twój pokój. Słowem, opowiedziałam im jaka jesteś stanowcza i uparta, i zawzięcie dążysz do celu. A przy tym jesteś zabawna i potrafisz wyjść cało z każdej sytuacji  A już przede wszystkim to, że jesteś idealną przyjaciółką.
Zarumieniła się. Spodobało jej się to, co powiedziałam. Dlatego zawsze staram się skupiać na zaletach, a nie na wadach. W sumie.. jej jedyną wadą było to, że nie miała wad. I to mnie najbardziej w niej denerwowało. Poza tym.. Uwielbiałam ją a ona mnie. Idealnie się uzupełniałyśmy. To właśnie się nazywa prawdziwą przyjaźnią.
- Patrz! Już tylko kilkadziesiąt osób! Ale szybko dzisiaj rozdają te autografy, nie sądzisz? - popatrzyłam w ich kierunku. Rzeczywiście, w ekspresowym tempie podpisywali kartki i płyty, czasami gitary. Zawsze uśmiechnięci. Przeszedł po mnie przyjemny dreszcz. Znów popadłam w obłoki marzeń. Tak, jak to zawsze było przy słuchaniu muzyki. Kochałam każdego członka tego wspaniałego zespołu. Byli dla mnie przykładem na to, że sny się spełniają i byli tego żywym dowodem.
- Nela.. - wyszeptała Kathie. Podniosłam głowę do góry i moim oczom ukazali się uśmiechnięci chłopcy.
 / Believe


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz