niedziela, 25 sierpnia 2013

Imagin - Zayn 1#3 "Old friends, new love"

Jestem Polka, ale zamieszkuje Londyn od wielu lat. Wlasciwie, odkat moja mama znalazla tutaj prace po studiach, to miasto znam jak wlasna kieszen. Do rodzinnego kraju przyjezdzam tylko na miesiac wakacji, ewentualnie na swieta lub jakies wieksze zgromadzenia typu sluby czy pogrzeby. Zyjac w Anglii jestem przyzwyczajona do widoku roznych gwiazd i slawnych osobistosci, a niektore mialam nawet przyjemnosc poznac i zaprzyjaznic sie z nimi. Teraz ich widok nie robi na mnie zadnego wrazenia. Traktuje ich jako zwyklych ludzi. Dlatego tez, kiedy pewnego dnia jechalam autobusem, i nagle jakis bezczelny chlopak w podartych dresach popchnal mnie na szybe, wybuchlam.
- Przepraszam, nie wiem czy szanowny Pan widzi, ale wokolo tez sa ludzie i warto to zauwazyc.
Nastolatek w ogole nie zareagowal na moja grzeczna uwage. Poirytowana podeszlam blizej i szturchnelam go. Delikatnie obrocil sie w moja strone, jednak dalej nie widzialam jego twarzy.
- Ty, co ty sobie wyobrazasz? Popchnales mnie i prawie upadlam. Mialbys odrobine kultury i szacunku i moglbys chociaz przeprosic.
Odwrocil sie i natychmiast go poznalam. Przeciez to moj dawny przyjaciel z dziecinstwa, dzisiaj gwiazda muzyki pop i wielki artysta. I oto wlasnie on, Zayn Malik, jedzie publicznym autobusem w kierunku, ktory bardzo dobrze znam.
- Wybacz [T.I], ale nie chcialem robic zamieszania. Jedz ze mna, porozmawiamy. Co ty na to?
Bylam bardzo zaskoczona. Po tylu latach on nadal mnie pamietal! Wywolalo to przyjemne dreszczen na calym ciele. Wlasciwie nie wiem dlaczego ale sie zgodzilam. Cos w srodku podpowiedzialo mi, ze to dobra decyzja i ze chwila rozmowy pomoze poznac odpowiedzi na kilka niewyjasnionych pytan. Jechalismy w ciszy, bo tak jak powiedzial wczesniej - nie chce robic zamieszania. Mial racje - gdyby ktokolwiek sie dowiedzial, ze pod tym starym, wyciagnietym dresem chowa sie na co dzien perfekcyjnie ubrany idol nastoletnich fanek, wszystkie dziewczeta w moim wieku i nie tylko dostalyby niewyjasnionego dotad ataku wszechogarniajacej paniki. Gdy tylko wyobrazilam sobie, ze te wszystkie dziewczyny rzucaja sie na niego, miazdzac przy tym nie tylko jego ale przy okazji mnie oraz innych pasazerow, zrobilo mi sie slabo. Na szczescie Zayn wysiadl na tym przystanku, a ja szlam za nim. Mial na sobie ciemne okulary, fullcap'a i kilkudniowy zarost. Zdecydowanie nie wygladal na wokaliste zespolu One Direction.
- Oh, [T.I], nawet nie wiesz, jak bardzo mi ciebie brakowalo. Bylem ciekaw, czy mieszkasz dalej w tym samym miejscu co piec lat temu. Celowo tedy przejezdzalem -usmiechnal sie.
- Dziwny zbieg okolicznosci, ze akurat ja jechalam tym samym autobusem, nie uwazasz?
Westchnal.
-Nic ci nie umknie. No dobrze, moze nie dowiedzialem sie sam ze jezdzisz codziennie tym samym autobusem o tej samej porze, ale wazne ze na ciebie trafilem.
- Nie bardzo rozumiem z jakiego powodu po pieciu latach milczenia nagle sie do mnie odezwales. - bylam naprawde zdziwniona. Rozumiem, jakby do mnie zadzwonil, czy napisal na komunikatorze internetowym, ale w autobusie? To bylo  bardzo malo prawdopodobe.
- Zmienilas numer. Na internecie, coz, moze pomyslalabys ze ktos sobie z ciebie zartuje i zaklada falszywe konto. Wolalem sprobowac skontaktowac sie z toba w inny sposob. To jak, wejdziemy do mnie? Tylko predko, dziennikarze zaraz zorientuja sie ze to ja stoje tutaj.
Bez wahania poszlam z nim do mieszkania. Wprost zachlysnelam sie luksusem, jaki tam panowal. Nie bylam przyzwyczajona do takiego widoku, i niekontrolowanie owtorzyly mi sie usta.
- Wow - wyszeptalam.
Zasmial sie.
- To nic wielkiego, siadaj.
Gdy zobaczylam ogromny, smietankowy naroznik z prawdziwej skory, nie wiedzialam jak mam usiasc zeby nie zabrudzic lub nie zniszczyc tego cuda.
- Opowiadaj, co u ciebie? - zagadnal mnie. Wylozyl sie wygodnie na kanapie, ja z lekkim powatpieniem, ale w koncu poszlam w slad za nim.
- Nic ciekawego. Szkola, praca, dom. To cale moje zycie.
- Pracujesz? Czym sie zajmujesz?
- Pisze artykuly do lokalneh gazety w dziale Ludzie i problemy. Opisuje prawdziwe historie anonimowych osob, ktore godza sie na rozpowszechnianie informacji o nich w magazynie. Oczywiscie dane tych ludzi sa zmienione. Studiuje tez polonistyke na uniwersytecie. Slowem, ty prowadzisz o wiele ciekawsze zycie.
Zasmial sie.
- Nie da sie ukryc. Wlasnie zakonczylismy trase, i mamy miesiac urlopu. Pozniej promocja plyty i dalej w swiat. Troche to meczace, ale radosc moich fanow wynagradza mi wszystkie nieprzespane noce.
- Fajnie masz. Ja nigdy nie mialam takiej szansy. Wykorzystaj to, poki mozesz. - zastanowilam sie. Chwile myslalam, czy powinnam zadac to pytanie, ale w koncu przelamalam sie i zapytalam : - Co slychac u Perrie?
Zbilam go tym pytaniem z tropu. Wybaluszyl oczy, tak jakbym nie miala zadnej stycznosci z internetem, telewizja i magazynami i tak jakbym nie wiedziala ze wlasnie sie zareczyl.
-Ah, tak. W porzadku, jestesmy szczesliwi.
- Mowisz to jakos bez wiekszego entuzjazmu. - zauwazylam. Od razu pozalowalam ze w ogole poruszylam ten temat. Widzialam, jak po jego policzku splywa lza.
- Nie zawsze wszystko dzieje sie po naszej mysli. Nie zawsze nasze decyzje sa sluszne, ale warto czasem kierowac sie szczesciem innych i tym co mowia do ciebie starsi ludzie.
- Wybacz, ze to powiem, ale jak dla mnie robisz to z przymusu, a nie z milosci. - popatrzyl sie na mnie, a ja z jego oczu wyczytalam wszystko. Nagle zrozumialam. Perrie byla wyjatkowa. Ciepla, delikatna. Zabawna. Taka, jako sobie wymarzyli jego rodzice. Byl z nia szczesliwy, ale nie czul do niej tego co ona do niego.Bez watpienia Zayn'owi zalezalo na dziewczynie. Ale poza sympiata i zaangazowaniem nic go z nia nie laczylo. Sa razem, nie dla nich, dla niej. Poswiecil jej sie calkowicie, podporzadkowal swoje marzenia i plany. Tylko po to, aby zobaczyc usmiech na jej twarzy. Dopiero po chwili zorientowalam sie, ze wybuchl dziecinnym placzem.
- Zayn, co sie dzieje, uspokoj sie. Chodz tu - powiedzialam, a on zblizyl sie do mnie. Polozylam jego glowe na mojej piersi, a on wtulil sie we mnie niczym male, skrzywdzone przez zycie dziecko. / Believe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz