- Uh, stój! Dalej nie dam rady biec, rozmyje mi się makijaż! - Kathie dyszała jak pies, ocierając resztki pudru z twarzy. - O żesz cholera jasna kurza twarz - zaklęła. To były jedne z jej najostrzejszych słów, które używała tylko i wyłącznie w kryzysowych sytuacjach. Nelly omal nie wybuchnęła śmiechem. Tak bardzo bawiło jej zdenerwowanie przyjaciółki. To, z jakim grymasem na twarzy wypowiadała owe słowa, i jak tupała nogami ze złością, wyglądało komicznie w wykonaniu 15- latki. Niczym wściekła sześcioletnia królewna, która zgubiła swoją ulubioną zabawkę i winiła wszystkich dookoła, tylko nie siebie.
- To twoja wina! Musiałaś tak szybko biegnąć? - nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. A nie mówiłam, że będzie jak taka księżniczka? Obwiniła za wszystko mnie. To było do przewidzenia.
- Trzeba było nałożyć tylko odrobinę pudru, aby nadać skórze odpowiedni kolor. Nie musiałaś używać od razu trzech pudełeczek. Zresztą, jest noc. Tam i tak będzie ciemno, więc nie przejmuj się już tak i chodź. Poprawisz swój makijaż w pociągu.
- No dobrze. - W końcu naburmuszona i nadąsana ruszyła za mną. Tak jak się tego spodziewałam, już po chwili zaczęła mówić o Louis'ie.
- Ale ty widziałaś jak on wypadł w tej najnowszej sesji w tym magazynie? On jest taki uroczy! Szkoda, że tak mało ma solówek w piosenkach. Jak dla mnie mógłby rozpocząć nawet solową karierę - byłby obłędny! Tylko ta wstrętna Eleanor.. Gdyby nie ona już na pewno bylibyśmy razem! No bo spójrz na to od tej strony..
Nie miałam już najmniejszej ochoty jej słuchać, więc po omacku wyciągnęłam słuchawki i zanurzyłam się w mój własny świat. Louis i kariera solowa.. Oczywiście nie wątpię w to, że świetnie by sobie poradził, ale.. on tworzy One Direction. Jest częścią tego zespołu i bez niego to nie było by to samo. To tak, jakbyś chciała oddychać bez tlenu. To jest po prostu niemożliwe. Kocham wszystkich członków zespołu, ale Harry.. To zupełnie inna bajka. Każdy przecież ma swojego idola, a moim jest właśnie on. Cóż ja mogę poradzić na to, że pociąga mnie w sposób niebanalny? Jego głos mnie odpręża i sprawia, że unoszę się w powietrzu. Odpływam. Nie potrzebuję żadnych środków odurzających - wystarczy mi on.
- .. a wiesz co on mi powiedział? Że to homoseksualista! Jak ten paskudny drań mógł coś takiego powiedzieć o moim Lou? Przecież to jest absurdalne!
Jak zwykle na ziemię ściąga mnie Kathia. Ona to potrafi doprowadzić do szału człowieka. Właśnie opowiadała jakąś oburzającą historię o tym, jak pewien Mike obraził jej idola. Gdyby tylko nie wydzierała się jak opętana i machała rękami na wszystkie strony, nie byłoby w tym nic dziwnego.
- Poluzuj sznurówki! Tutaj mieszkają ludzie. Uszanuj to, że jest już cisza nocna i niektórzy śpią.
- NIEKTÓRZY ŚPIĄ?! To jakiś absurd. Przecież dzisiaj jest koncert najbardziej znanej kapeli pop'owej, a ty mi tu sugerujesz że niektórzy śpią?
Wszelkie próby uspokojenia narwanej fanki One Direction kończą się fiaskiem i ja powinnam o tym bardzo dobrze wiedzieć. Dotarłyśmy na stację. Akurat podjechał pociąg.
- A widzisz! Jeszcze chwila twoich wrzasków na temat pływającego fluidu i nie dotarłybyśmy na czas.
- Oj ale jak widzisz jesteśmy tutaj. Więc nie marudź i wsiadaj.
Bez dalszej niepotrzebnej wymiany zdań wsiadłyśmy do pojazdu i od razu ruszyłyśmy. Pociąg mknął z prędkością światła. Zmartwiona Kathie patrzyła w niebo.
- O czym myślisz? - zapytałam.
- Dopiero teraz zrozumiałam, że tak naprawdę mogę mu się nie spodobać.. - a ja już myślałam, że to coś naprawdę poważnego. Prychnęłam i poszłam przejść się po wagonie. W pewnym momencie dotarłam do drzwi, z napisem " Goście specjalni. Wstęp wzbroniony". Wpatrywałam się w napis przez dłuższy czas. Nagle ktoś z ogromną siłą otworzył drzwi. Poczułam ból i upadłam na ziemię.
- O nie, tak mi przykro!
Zamarłam. Znałam ten głos bardzo dobrze. Z wielu wywiadów, filmów czy teledysków. Z piosenki What Makes You Beautiful. Z solówki pod koniec. Hazza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz