niedziela, 18 sierpnia 2013

Imagin : Harry 1#3 "Concert that changed her life"

Od kiedy tylko 16-letnia [T.I] dowiedziała się, że w Polsce, a nawet w pobliżu miejscowości w której od wielu lat mieszka i w pobliżu której od wielu lat nic się nie działo będzie koncert zespołu One Direction, żyła tylko tym. Codziennie odliczała dni, godziny i minuty. Nie mogła uwierzyć, że to są realia, że jej modlitwy zostały wysłuchane. Oni naprawdę zagrają dla polskich fanów! Bez wahania zarezerwowała bilet przy samej scenie, za niewiarygodnie olbrzymią cenę. Jednak to nie miało dla niej znaczenia. Kiedy nadszedł upragniony dzień, dziewczyna wciąż chodziła z głową w chmurach. Pozna wszystkich członków, a przede wszystkim jej idola - Harry'ego. Nie znała go do tej pory. Jedynie z wielu blogów, stron plotkarskich.Lub kolorowych magazynów.. Jednak darzyła go czymś więcej niż tylko szczeniacką sympatią czy zauroczeniem. O nie, to nie było chwilowe. Człowiek, który nawet nie znał jej imienia był dla niej jedną z najważniejszych osób w krótkim i beztroskim życiu. Zatracała się w jego zielonych oczach modląc się o koncert. I jest! Pełna nadziei na cudowny wieczór wyszła z domu na autobus. Wokoło panowało ogólne zamieszanie. Wszyscy byli podekscytowani nietypowym wydarzeniem. Akurat od razu podjechał ten, na którego czekała. Wsiadła i zapłaciła za bilet, zajęła miejsce przy samym oknie rozmyślając o Harry'm. Omal nie przegapiła przystanku na którym miała wysiąść.
- To już? - [T.I] nawet nie zdała sobie sprawy, że wypowiedziała te słowa na głos.
- Tak panienko, to ostatni przystanek, a wydaje mi się że panienka wybiera się o tu, na ten koncert tych chłopaczków z tej Ameryki czy coś..
Uśmiechnęła się. Pan Zbigniew był bardzo miłym człowiekiem, ale co on mógł wiedzieć o zagranicznych nastoletnich gwiazdach. Rzuciła "Dobranoc" i niemal w podskokach wypadła z autobusu. Przeszła przez uliczkę pełną rozhisteryzowanych fanek, trzymających w rękach transparenty z miłosnymi wyznaniami do różnych członków zespołu. Ona taka nie była. Wyluzowana i pewna siebie ruszyła dalej. W końcu trafiła do bramek. Ochroniarz widząc jej bilet za tysiąc pięćset złotych zignorował kolejkę i wpuścił ją jako pierwszą. Oburzone dziewczęta i nieliczni chłopcy zaczęli się przepychać ale nic z tego. Z chytrym uśmieszkiem poszła dalej. Było tu tyle ludzi, wszyscy krzątali się jak mrówki. Nie wiedziała dokąd ma się udać. Postanowiła zapytać o to kogoś z kierowników, więc poszła tam gdzie pisze " NIEUPOWAŻNIONYM WSTĘP WZBRONIONY" mimo wyraźnego zakazu. Szła samotnie po jakimś smętnym i pustym korytarzu, czując się coraz mniej pewnie. W pewnym momencie zgasły wszystkie światła, a [T.I] usłyszała ciche:
- Oh, shit!
Jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Znała ten głos bardzo dobrze, idealnie. Uwielbiała, kiedy pod koniec "What makes you beautiful" zaczynał swoją solówkę. Lekka chrypka, która nie przemija.
- Harry? - zapytała z wahaniem w głosie.
- Tak, a kto mówi? Meggie, czy to ty? Mówiłem ci żebyś nie przynosiła tych papierów, tutaj co chwilę gasną światła.
Sparaliżowana [T.I] z trudem zdołała złapać oddech. Jej serce biło z prędkością światła, a ona sama usiłowała wydobyć coś z siebie po angielsku. Tyle lat nauki i korepetycji poszło na marne, bo przy kimś takim jak on nie umiałaby powiedzieć czegokolwiek nawet po polsku.
- Kto tam jest? - zapytał ponownie. "Tlenu ! " - błagała w myślach dziewczyna. W końcu zdobyła się na kilka angielskich słów, z trudem starając się zachować akcent.
- Ym.. przepraszam, trafiłam tu przez przypadek.. - podeszła trochę bliżej. W tym samym momencie zapaliły się światła, a ona miała przed oczami swojego idola - tego wyśnionego, z plakatów, magazynów, snów. Patrzył się w jej czekoladowe oczy, tak samo jak ona zatracała się w blasku jego zielonych, tak samo on zatracał się w te przepiękne, ogromne które miał przed sobą.
- Piękna.. - usłyszała jego niemal bezdźwięczny szept. Zakręciło jej się przed oczami. - Jak się nazywasz?
- [T.I] ..
- Uhm..Śliczne imię, ja jestem Harry. Jak tutaj trafiłaś, [T.I] ?
- Szukałam kierownika.
Zastanowił się.
- W takim razie przyjmijmy że go znalazłaś. Przyjdź tutaj po koncercie, dam ci przepustkę. Chciałbym cię lepiej poznać - i mówiąc to wręczył jej świstek papieru. Bez zastanowienia włożyła do kieszeni spodni. Widziała jak Harry oddala się, uśmiechając się przy tym zawadiacko. To ten uśmiech, w którym od lat była zakochana. / Believe




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz