Nie zawsze wszystko nam się udaje. Nieraz marzenia muszą odejść w nieznane, aby ustąpić miejsca bardziej bieżącym sprawom. Ale nie raz jest też tak, że kiedy już się spełniają, wydaje nam się ze śnimy, mimo iż wiele faktów przemawia za tym, że to nie sen, a jawa. Tak właśnie było w przypadku [T.I]. Śniła, choć to nie był sen. Nie mogła dać wiary własnemu szczęściu. Słodki, brązowooki Zayn wykonuje chórki, z wesołego Niall'a tryska energia, Louis spogląda na Liam'a a ten klepie go przyjacielsko po ramieniu. Harry przygotowywuje się do solówki. Nagle dzieje się coś niespodziewanego. Podczas gdy Haz śpiewa, fanki piszczą a chłopcy z zespołu się uśmiechają, lokowaty nachyla się ku [T.I] i łapie ją za rękę. Duże zielone oczy błyszczą się jeszcze bardziej niż zwykle. Kątem oka widzi rozwścieczone spojrzenia dziewczyn. Nie mija nawet pięć sekund jak te stojące obok szczęśliwej wybranki rzucają się na Hazzę, chcą chociaż przez chwile dotknąć jego dłoni. Ale on nie zwraca na nie uwagi, w silnym uścisku trzymając rękę tej, którą spotkał za kulisami w korytarzu. W końcu skończył śpiewać, puścił do niej perskie oko i wrócił do chłopaków.
- Ja sie chyba przewidzialam, ten przystojniak trzymal za reke takiego pulpeta! - wrzeszczala jakas dziewczyna obok, popychajac i szarpiac [T.I]. Dostala po twarzy, czula pulsowanie w skroni. Z nosa puscila jej sie krew. Blagalnie spojrzala na Harry'ego. On momentalnie przerwal koncert i zeskoczyl ze sceny, w czasie gdy obca dziewczyna nokautowala [T.I]. Nagle na hali mieszczacej prawie sto tysiecy osob zrobilo sie przerazliwie cicho. Awanturniczka przestala kopac przerazona dziewczyne, i rzucila sie na Lokowatego lecz ten ja gwaltownie odepchnal.
- Jak to sie zachowujesz?! I ty smiesz sie nazywac fanka naszego zespolu?!! - wymownie spojrzal na jej koszulke z napisem '' 1D Directioner 4ever". Byl zruzgotany. Jeszcze nigdy sie z czyms takim nie spotkal. Owszem, bojki sie zdarzaly jak na kazdym koncercie, ale takiego zachowania od mlodej kobiety sie nie spodziewal.
- [T.I] nic ci nie jest? Wszystko w porzadku? Choc ze mna, zaprowadze cie do lekarza. Obolala nastolatka natychmiast zareagowala. Nie mogla pozwolic, aby przez jeden incydent One Direction zawiedli swoje fanki. Byla w stanie sie poswiecic, aby jej siostry Directionerki milo wspomienialy ten wieczor.
- Dam rade Haz. Wracaj na scene. Nic mi nie jest, troche tylko boli mnie nos.
Popatrzyl sie na nia z troska i zaskoczeniem. To bylo zachowanie warte podziwu. Nie spodziewal sie tego. Byl pewien ze bedzie sklonna do tego aby klamiac, zeby tylko znalezc sie z nim sam na sam. Ona jednak byla inna.
- Nalegam. To potrwa tylko chwile, pozniej wrocimy na scene.
Powtorzyla w myslach ostanie slowa swojego idola. Czy mial na mysli, ze wroca tam razem? Znow zawrocilo jej sie w glowie. Tym razem jednak nie od odniesionych obrazen, lecz od bijacego od niego ciepla. Niosl ja na rekach, przutulajac mocno do siebie. Slyszala przyspieszone bicie jego serca. Czula jego zapach. Cos, o czym marzyla od dawna. Ale teraz nie byla podekscytowana czy rozhisteryzowana. Byla po prostu szczesliwa. Ta bliskosc miedzy nim a ja.. Cos niesamowitego. To bylo dla niej cos nowego. Po raz pierwszy w zyciu w jej sercu mialy miejsce dziwne rewolucje.
- Jak sie czujesz kochana? Jestemy juz na miejscu. Peter cie obejrzy, sprawdzi czy nic powaznego ci sie nie stalo i za moment wrocimy tam, skad przyszlismy.
Przystojny lekarz w wieku okolo trzydziestu lat przyjrzal nam sie z ciekawoscia. Nie powiedzial tego glosno, ale w glebi duszy wiedzial ze Harry wpadl po uszy. Widzial, z jaka troska na nia patrzy, jak jego oczy powiekszaja sie gdy ich spojrzenia sie spotykaja. Znal go na tyle zeby wiedziec ze sie zakochal.
- No coz, [T.I] wszystko jest w porzadku, masz niewielkiego guza na glowie i poobijany nos, ale na szczescie zadnych zlaman nie ma. Dam ci masc znieczulajaca na nos abys nie czula bolu i mozecie sie dalej bawic.
Haz odetchnal z ulga. Dziewczyna to zauwazyla.
- Dziekuje panu bardzo. Juz myslalam ze bede musiala zrezygnowac z koncertu. Dziekuje jeszcze raz i do widzenia!
- Powodzenia ! - powiedzial, ale to juz bylo skierowane do chlopaka. Usmiechnal sie do niego i znikneli w korytarzu.
-Dokat zmierzamy? - zapytala.
- Na scene! - zawolal i jak szalony ruszyl przed siebie. Ona trzymala go za reke i usilowala dotrzymac mu kroku. Wkrotce uslyszeli wrzaski fanek i spokojny glos Zayn'a, ktory zawziecie opowiadal jakas zabawna historie. Kiedy skonczyl, sala nagordzila go oklaskami. W tej chwili na scene weszli oni. Mikrofon przejal Harry i powiedzial
- Kochani ! Juz wszystko jest w porzadku, wiec mozemy zaczac koncert. Ale najpierw chce wam kogos przedstawic.. pewna niesamowita dziewczyne ktora w ciagu zadwie kilku godzin namieszala w moim zyciu.. To moja nowa przyjaciolka, [T.I] ! - mowiac to, przyciagnal ja do siebie i objal ja w pasie. Usmiechnela sie. Mimo lekko obrzeknietego nosa i nieustajacego pulsowania w lewej skroni czula sie wspaniale. W duchu podziekowala dziewczynie, za to ze ja pobila. Bo gdyby nie ona, nigdy nie stalaby na tej scenie. Chociaz, kto to wie? / Believe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz