środa, 11 września 2013

Nieprawdopodobne lecz mozliwe - Rozdzial 16

- Kathie! A kto.. O Boze - wyjakal Alex, kiedy zobaczyl, kto stoi nieco dalej. Oslupialam, i zrobilo mi sie glupio. Alex jest bardzo milym i sympatycznym chlopakiem, ale kiedy jest blisko mnie czuje pewien niedosyt. Kiedy stykami sie dlonmi czy cialami, wyobrazam sobie, ze to Hazza. Jednak to nie to samo, a moje serce bolesnie daje mi o tym znac.
- Czesc Nell ! Jak milo cie znow widziec. - Niall podszedl do mnie i przytulil mnie czule. Poczulam sie jeszcze gorzej. Kiedy mnie puscil, cala sytuacje powtorzyl Tomlinson. Zaskoczony i zdezorientowany Alex wciaz stal w progu drzwi, podczas gdy chlopcy juz wpakowali sie do salonu.
- A tak w ogole, mozemy? - oprzytomnial po chwili Lou i powstrzymal Horan'a przed rozlozeniem sie na kanapie.
- Tak, tak oczywiscie - nerwowo przytaknal. - Jestem Alex.
- Louis.
- A ja Niall ! - powiedzial to, jakby byl zwyklym nastolatkiem i jego imie nie bylo rozpoznawalne przez miliony dziewczyn na calym swiecie.
- Jak wy sie tu znalezliscie? - zapytal moj kolega z klasy, chociaz podejrzewam ze doskonale znal odpowiedz. Widzialam, ze czul sie nieswojo w ich towarzystwie. W jego oczach byli konkurentami, na pierwszy rzut oka da sie zauwazyc, ze mam z nimi dobry kontakt. A to moglo szkodzic naszej ''przyjazni''.
- Kathie powiedziala, ze jest tutaj Nelly, a my chcielismy sie z nia przywitac. Ale jesli nasza obecnosc ci przeszkadza, mozemy sie z nia spotkac jutro. - dodal.
Patrzyl raz na chlopakow, raz na mnie. Ja spuscilam wzrok i udawalam, ze nie ma mnie wsrod nich. Cisza trwajaca miedzy nami byla nie do zniesienia. Podnioslam glowe i zerknelam na Niall'a, ktory akurat mi sie przygladal. Wybuchnal smiechem, a w slad za nim ja.
- Dobra, widze ze w czyms przeszkodzilismy, wiec juz sobie pojdziemy. Chodz Lou, nic tu po nas. - mruknal rozbawiony i skierowal sie w strone drzwi. Cmokneli mnie w policzek i wyszli. Kathie groznie zmierzyla mnie wzrokiem i pobiegla za nimi. Byli wyraznie zazenowani i rozbawieni ta sytuacja.
- Ok, teraz mozemy wrocic do filmu - na twarzy Alex'a ponownie zagoscil usmiech. Moj entuzjazm nieco zgasl. Nalge w kieszeni moich spodni zawibrowal telefon. Natychmiast spojrzalam na wyswietlacz i moim oczom ukazal sie numer przyjaciolki. Odebralam.
- Halo?
- Jakby co mow, ze rozmawiasz z mama.
Zdziwilam sie, ale uleglam.
- Tak mamo?
Zachichotala.
- Okej. A wiec masz natychmiast wracac do domu, bo i tak juz na zbyt wiele ci pozwalamy z ojcem. Nie przystoi tak siedziec do pozna u kogos w srodku tygodnia.
Z trudem stlumilam wybuch smiechu i przybralam smutny wyraz twarzy.
-Oj, ale dlaczego? - zapytalam. To pytanie mialo podwojne znaczenie - mialam udawac, ze rozmawiam z matka, jednoczesnie chcialam sie dowiedziec o co chodzi tej szalonej i niezrownowazonej Kathie.
- Idziemy z chlopcami do mnie, bo moich starych nie ma w domu. A ty malolato masz natychmiast wracac do domu! - wrzasnela, az mi zadzwonilo w uszach.
- Dobrze. Zaraz przyjde - przytaknelam i rozlaczylam sie.
Spojrzalam na chlopaka, ktory juz otworzyl drzwi. Domyslil sie, ze raczej nie dokonczymi naszego seansu filmowego.
- Wybacz, nie wiedzialam ze bede musiala tak wczesnie wyjsc - udalam zmartwiona, mimo ze tak naprawde bylam podekscytowana. Pozegnalam sie z nim, usmiechnelam sie serdecznie i wyszlam.
Byla dwudziesta pierwsza dwadziescia trzy. Mialam wiec jeszcze dwie i pol godziny czasu. Dwie minuty minely i juz bylam w domu dziewczyny.
- JESTEM! - krzyknelam szczesliwa,  oni rowniez zaczeli wznosic wiwaty. Byli juz troche wstawieni, widac ze pili. Do chlopakow nie mialam o to pretensji, ale Kathie? Miala niecale 16 lat, musiala poki co trzymac swoje zachcianki w ukryciu.
- To jak, co robimy? - zapytala.
- Film?
- Lou, zawsze jak paczka znajomych sie spotyka to ogladaja jakis film. Zrobmy cos innego - powiedzialam.
- Ale co innego? To jest najlepsze - zasmial sie Niall. - To mnie kreci.
Kreci.. wlasnie!
- W butelke - zaproponowalam. Zgodzili sie na moj pomysl i juz po chwili butelka po Pepsi toczyla sie po podlodze. Wypadlo na mnie i na Louis'a.
- Wiec ja tobie - usmiechnelam sie chytrze i dalam mu poznac, ze teraz ja mam nad nim wladze. - Najsmieszniejsza sytuacja z dziecinstwa z twoim udzialem?
- Ah, jak na Hallowen koledzy z sasiedztwa kazali mi sie przebrac w stroj ksiezniczki iudawac slodka niewiaste. Odwiedzilismy miedzy innymi dom mojego dziadka, ktory mnie nie poznal i stwierdzil, ze jestem ''mizerne dziewcze zupelnie jak jego wnuczek i ze koniecznie musze cos zjesc''.
Ryknelismy smiechem. Ciezko nam bylo sobie wyobrazic Lou w sukience, jako dziewczynke. Gralismy dalej. Co rusz byl ktos inny, Lou i Niall, raz Kathie i Louis, raz ja i Kathie, i tak dalej. Po ktorejs puszce piwa Louis wypadlo na Niall'a i na mnie. Zapytal szczerze:
- Kim dla ciebie jestesmy? Jako zespol i jako normalni ludzie.
Zastanowilam sie. Kim oni dla mnie byli? Wszystko sie zmienilo. Ale tez wszystko zostalo takie same. Nie wiedzialam, jak mam to okreslic.
- Jestescie moimi idolami. Zawsze byliscie i bedziecie, cokolwiek bedzie nas laczylo. - wymownie spojrzalam na dwojke siedzaca na przeciw nas. Odwrocili wzrok. - Nauczyliscie mnie wielu waznych rzeczy, i tak naprawde dzieki wam zyje. Dzieki wam przestalam sie krzywdzic. - delikatnie odslonikam rekaw koszuli. I oto wszyscy zgromadzeni zobaczyli moje dotad tak szczelnie zakryte, zaslaniane przed swiatlem dziennym blizny po zyletce.
- O Boże.. - Kathie wypadlo piwo z reki, jednak sie nie rozlalo. Wszyscy z niepokojem obserwowali, jak z mojego policzka wolno splywaja lzy, aby w koncu zmoczyc dywan.
- Dzieki wam przetrwalam te trudne chwile. Dlatego jestescie dla mnie tak bardzo wazni. I chocbym nawet ozenila sie z ktoryms z was, i tak dla mnie bedziecie idolami. Ktorzy odmienili moje zycie.
Wzruszyli sie i mocno mnie przytulili. W koncu czulam, ze mam kolo siebie kogos bliskiego. Komus komu moge zaufac.
***
Wrocilam do domu nieco po czasie, ale rodzice nie czepiali sie. Bylo im raczej przykro. Widzieli ze bylam pod wplywem alkoholu, tak mi sie przynajmniej wydawalo. Rano z trudem wstalam z lozka. Mialam okropnego kaca, jednak za duzo wypilam. Obiecalam sobie, ze to sie wiecej nie powtorzy. Nie mozna tak przeciez. Jedno piwo okej, ale nie cala zgrzewka.
Ubralam sie i uczesalam, jak codzien. Zapakowalam ksiazki i wyszlam z domu, bez sniadania. Nie bylam glodna, bolal mnie brzuch i troche mnie mdlilo. Po drodze spotkalam Kathie.
Normalny dzien w zyciu nastolatki.
- Hej - powiedziala, i pocalowala mnie w policzek. To jest nasze stale przywitanie i pozegnanie.
- No hej - odpowiedzialam i zmusilam sie na usmiech. Nie bylam w stanie z nia rozmawiac, nie po tym co wczoraj sie stalo. Bardzo zalowalam, ze pokazalam jej moje blizny. To byla tylko i wylacznie moja tajemnica,  a teraz wiedza o tym juz trzy osoby.
***
Lekcje bardzo mi sie dluzyly, na dodatek dostalam kilka minusow za nieprzygotowanie do lekcji. Nie mialam kiedy, za duzo spraw na glowie - bardzo chcialam udzielic takiej odpowiedzi, jednak wiedzialam, ze wtedy naraze sie nauczycielce i bede miala bardzo duzo, nieprzyjemnych spraw na glowie. Po dzwonku na ostatnia lekcje, nie czekajac na przyjaciolke, ruszylam przed siebie. Nagle ktos szarpnal mnie od tylu i pociagnal za soba. Bylam przerazona, zaczelam krzyczec, jednak napastnik zatkal mi czyms usta. Zrobil to jednak bardzo delikatnie. Odwrocilam sie, i zobaczylam sredniowysokiego blondyna w czapce z daszkiem i okularach.
- Niall? - wyszeptałam.
- Taa - przyznal i wybuchnal smiechem.
- Myslalam ze jestes jakims przestepca! - krzyknelam, i rowniez zaczelam sie smiac.
- Chodz, pokaze ci cos - szepnal, wzial mnie za reke i poprowadzil za soba. / Believe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz