czwartek, 5 września 2013

Nieprawdopodobne lecz możliwe - Rozdział 12

Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, jednak osoba która była dzwoniła nie czekała na odpowiedź i bez słowa weszła do mieszkania. Blond kręcone włosy opadały na jej ramiona, wyglądała jak bogini. Karcącym wzrokiem zlustrowała Zayn'a, który wciąż stał w moich ramionach.
- A więc to jest ta twoja nowa dziewczyna? No ładnie. Już pozujecie na okładkach, nie raczyłeś mnie zawiadomić o rozpadzie naszego związku?
- O czym ty do jasnej cholery mówisz?
- O tym. - wskazała na mnie i swojego chłopaka. Dopiero teraz otrząsnął się i puścił mnie.
- To jest dziewczyna Louis'a, my się tylko przyjaźnimy. Powiedz mi lepiej, kto to jest?! - krzyknął i rzucił jej magazyn People, na którego okładce widniało bardzo wyraźne zdjęcie Perrie i jakiegoś mężczyzny.
- Zostawimy was samych, wyjaśnicie sobie to na spokojnie.. - powiedziała Nelly.
- Jak na spokojnie?! Od rana dostaję telefony od dziennikarzy, jak się czuje zraniony i zdradzony wokalista One Direction!! Jak na spokojnie?! Natychmiast mi to wyjaśnij.
Lekkim skinieniem głowy Nela wskazała na schody prowadzące na pierwsze piętro. Złapałam Lou za rękę i pociągnęłam za sobą do góry. Zamknęliśmy się w pokoju Hazzy, jednak ich kłótnię i tak było słychać. Nagle przypomniałam sobie, co takiego Zayn o mnie powiedział.. Dziewczyna Louis'a. Jestem dziewczyną Louis'a? Naprawdę? Mimo tej całej absurdalnej sytuacji uśmiechnęłam się na samą myśl połączenia jego nazwiska z moim imieniem.
- Eh, ty to jednak szybki jesteś. Ledwo co zerwałeś z jedną, a już chodzisz z drugą.
Zaśmialiśmy się. Co tak naprawdę nas łączyło? Ile w tym było prawdy,a ile fantazji? Wiem tylko, że Louis przyciągnął mnie do siebie i na oczach wszystkich, pocałował.

Z perspektywy Nelly

A jednak. Są parą? Nieprawdopodobne, lecz możliwe. Wyglądają razem naprawdę cudownie. Nie mogłam się doczekać, aż zostanę z nią sam na sam i wszystko z nią dokładnie obgadam. Byłam pewna, że zapyta o mnie i o Harry'ego. Ale tak naprawdę nic między nami nie zaszło. Głównie przez Niall'a, ale jakoś nie miałam mu tego za złe. Wręcz przeciwnie - nie przeszkadzało mi to, że był z nami. Czułam się bardzo dobrze w jego towarzystwie. Zresztą, wszyscy chłopcy byli cudowni. Martwiłam się tylko o Liam'a. Podczas całego pobytu nas w domu Loczka prawie się nie odzywał i był smutny. Domyślałam się, że chodzi o Dan. Nie chciałam być wścibska i nie dopytywałam.
- Słyszycie? Chyba się całują - roześmiał się Niall. Cichutko otworzyliśmy drzwi i usłyszeliśmy dźwięki ust łączących się w pocałunki. Zbiegliśmy po schodach i zaczęliśmy bić brawo.
- Wszystko już okej? - zapytałam, choć to było zbędne.
- Tak. Chłopak z okładki to Hermeni, mój kuzyn który przyjechał na wakacje do Londynu. A ta akcja ze zdradą Zayn'a..
- W pewnym momencie kiedy byliśmy na mieście objąłem cię ramieniem - popatrzył na Kathie. - Jakiś marny fotograf złapał to ujęcie i przesłał mailem do Perrie. Głupota, to wszystko.
Uśmiechnęłam się. Wszystko musi się dobrze ułożyć, prędzej czy później.

***
Kilka godzin później wracamy już pociągiem. Mamy jeszcze pięć minut do wysiadki w naszej miejscowości. Nigdy nie zapomnę tych dwóch, najpiękniejszych dni mojego życia. To, co się wydarzyło w Londynie było niedorzeczne i nie miało prawa się wydarzyć. A jednak. Los chciał inaczej. Poznałam piątkę wspaniałych osób. Ich osobowości i poglądy na różne sprawy były całkiem inne, każdy był na swój sposób wyjątkowy i specyficzny. To ci ludzie z zespołu, których pokochałam. Co to tego nie miałam żadnych wątpliwości. Chłopcy za godzinę mają lot do Nowego Jorku, rozpoczynają kolejną trasę koncertową. Nie prędko się zobaczymy, i ta smutna myśl zaprzątała moją głowę.
- Hej, nie bądź smutna. Te pół roku minie bardzo szybko, zobaczysz. A poza tym mamy ich numery telefonów, skype.. Mają też przylecieć na chwilę do Wielkiej Brytanii.
- Wiem, Kathie, wiem. - powiedziałam tylko i bez słowa wyszłam ze stojącego już pociągu. Po raz kolejny miałyśmy niewiarygodne szczęście, bo autobus podjechał w tym samym momencie w którym my podeszłyśmy na przystanek. Niestety, nie było wolnych miejsc więc musiałam stać z moją ciężką torbą. Nagle usłyszałam męski głos:
- Pomogę Ci, przecież nie będziesz tego taszczyła.
Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego bruneta o inteligentnym, niebieskim spojrzeniu i pełnych ustach. Był bardzo przystojny, ale odpowiedziałam:
- Dzięki, wysiadam za trzy przystanki. Jakoś przeżyję.
- Naprawdę? Ja też za trzy przystanki. Niedawno przeprowadziłem się na osiedle na Road Street, i tam wysiadam.
Zaskoczył mnie.
- Ah, ja też. Z tym że ja tam mieszkam od prawie szesnastu lat.
- Jestem Alexander Jyne.
- Nelson Braover. Dla przyjaciół i znajomych, Nelly.
Uśmiechnął się do mnie serdecznie a ja pomyślałam, że to początek nowej znajomości. / Believe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz