Kiedy wysiedliśmy, pożegnałam się z Kathie i razem z nowym przyjacielem ruszyłam w kierunku mojego domu. Tak jak wcześniej powiedział, wziął moją torbę i uparcie przekonywał, że wcale nie jest mu ciężko, mimo iż grymas wysiłku przedzierał się przez jego twarz. W końcu dotarliśmy pod mój dom.
- Kiedy się wprowadziłeś? - zapytałam, kiedy mieliśmy się rozstać. Z tego co mi mówił, mieszkał obok. Cieszyłam się - w końcu jakiś sympatyczny sąsiad.
- Dwa tygodnie temu. Do szkoły chodzę od tygodnia - uśmiechnął się.
- Do której klasy?
- Do tej samej, co ty.
Zrobiło mi się wstyd. Tak bardzo byłam przejęta koncertem, że nawet nie zauważyłam nowego ucznia w mojej klasie. Zaślepiona pragnieniem poznania moich idoli, którzy mieli tak wielki wpływ na moje życie.
- Wybacz.. Ale był ten koncert i sam rozumiesz..
- Ależ nie ma sprawy. Dziwiło mnie jednak to, że nieraz siedziałaś ze mną w ławce i kompletnie mnie ignorowałaś. Kiedyś nazwałaś mnie "Leo", a następnym razem "Phoebe". Albo zawzięcie opowiadałaś mi o jakimś Harry'm, nie wiedząc nawet że uważnie cię słucham.
Zaśmialiśmy się.
- Taaak, ja i moja bardzo skoncentrowana na lekcji uwaga. Wiesz, tak już mam. Lubię bujać w obłokach. Marzyć i myśleć o rzeczach nierealnych, oraz zupełnie rzeczywistych.
- Nie mam ci tego za złe. Kiedy tak o nim opowiadałaś, poczułem jakbyś mówiła o kimś zupełnie bliskim i to mnie zastanowiło. Jak to możliwe, że obcy człowiek, ktoś kto nawet nie wie o twoim istnieniu, tak wiele dla ciebie znaczy. Jesteś naprawdę niezwykła, Nelly.
Nie miałam odwagi przyznać, że ten właśnie człowiek całkiem niedawno dowiedział się o moim istnieniu. I całkiem entuzjastycznie przyjął to do wiadomości. W sumie, nie zdawałam sobie sprawy, że to tak wyglądało. Dopiero Alex mi to uświadomił. Kochałam Hazzę dużo wcześniej, niż go poznałam. A teraz jeszcze reszta zespołu, Niall.. jak to wszystko się zmieniło.
- Dzięki. To do zobaczenia, w szkole - uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę mojego domu.
- Do jutra - odpowiedział i zniknął za zielonymi gałęziami drzew. Cóż za dziwne spotkanie. Kiedy weszłam do środka, od razu spotkałam karcący wzrok ojca.
- Gdzieś ty się tyle czasu włóczyła?
- Nie było nocnych kursów do Brighton - skłamałam, modląc się w duchu aby ta zmyślona informacja okazała się prawdą.
- Kłamiesz! - walnął pięścią w stół i gwałtowanie podniósł się z krzesła. Przeczuwałam kłopoty. A jednak.
- Patrzyliśmy na rozkład jazdy. Były cztery pociągi w naszą stronę. - powiedziała cicho matka. Zawsze była pod stałą kontrolą ojca i nigdy nawet nie spróbowała obronić mnie przed ciosami padającymi z jego strony.
- A mimo to ty nie zdecydowałaś się wrócić do domu jak przyzwoita młoda kobieta. Wstyd mi za Ciebie, że mam taką córkę.
- Tato, nie chciałyśmy wałęsać się po nocy. Bóg jeden wie, kogo byśmy tam jeszcze spotkały. Znalazłyśmy tani nocleg, trochę się zdrzemnęłyśmy, a z samego rana udałyśmy się na dworzec.
Moje słowa nieco uspokoiły rozzłoszczonego Henry'ego. Nie wiedziałam dokładnie, o co mu chodziło i o co miał do mnie pretensje. Nigdy tego nie rozumiałam. Bez słowa udałam się do mojego pokoju. Rozpakowałam się i włączyłam laptopa. Zalogowałam się na Facebooku i zobaczyłam czternaście(!) nowych wiadomości od Kathie.
" O MÓJ BOŻE TO SIĘ NAPRAWDĘ WYDARZYŁO"
" Louis.. już za nim tęsknię."
" A ty i Harry?"
" Kiedy ty się w końcu zalogujesz na facebooka?"
" Kto to był ten gościu w autobusie?"
" Zakochałaś się z nim. Zakochałaś się z nim i teraz nie chcesz być z Harry'm. Jak to jest w ogóle możliwe?!"
" Musimy bardzo poważnie porozmawiać"
I kilka podobnych. Była dostępna, więc od razu jej odpisałam:
Nelson: Tak tak, zakochałam się z nim, ledwo go znam, rozmawiałam z nim kilkanaście minut i już jesteśmy parą, jesteś szczęśliwa z tego powodu?
Kathie: A jednak! Miałam rację.
Z wielkim zwątpieniem walnęłam głową w biurko.
Kathie: Spotkamy się?
Nelson: Pewnie. Za pół godziny u Ciebie?
Kathie: Ok, do zobaczenia.
Zamknęłam komputer i oparłam się o fotel. Alex jest całkiem miły, wydaje się że będziemy dobrymi przyjaciółmi, ale nie ma szans żebym się w nim zakochała. Dlaczego? Otóż od kilku lat jestem zakochana w kimś innym.
Przebrałam się i uczesałam włosy. Spięłam je w niedbałego koka. Wcisnęłam telefon do kieszeni spodni i po cichu wyszłam z domu. Wiedziałam, że to się może dla mnie bardzo źle skończyć, jednak potrzebowałam rozmowy. I Kathie wydawała mi się jakaś podejrzana.. Myślę, że chce mi coś przekazać. Wyciągnęłam skuter z garażu i wyprowadziłam go na ulicę, tak aby rodzice nie usłyszeli warkotu silnika, po czym wyruszyłam na drugi koniec bardzo długiej dzielnicy. Nie minęło nawet 10 minut jak byłam na miejscu. Byłam trochę przed czasem. Szybko zdjęłam kask i zaparkowałam skuter pod domem przyjaciółki. Wybiegła mi naprzeciw.
- Hej! Mam dla ciebie niespodziankę.
Pociągnęła mnie za rękę, o mały włos mi jej nie wyrywając, i rzuciła się biegiem w górę. Powiedziałam szybko przelotne " Dzień dobry" do zaskoczonej matki dziewczyny i już nas nie było.
- Co takiego? - zapytałam. Nie miałam zielonego pojęcia, jaką niespodziankę przyszykowała dla mnie Kathie. Kiedy weszłam do jej pokoju, wszystko zrozumiałam. Na komputerze zauważyłam otwartego Skype'a. Rozmowa była włączona. W kamerce dostrzegłam uśmiechającego się Louis'a. / Believe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz