Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą do góry. Byłam nieco zmieszana, nie wiedziałam czego mogłam się spodziewać. Serce biło mi jak oszalałe. Weszliśmy do jego pokoju.
Wystrój pomieszczenia wyglądał zupełnie normalnie. Był taki sam, jak u milionów nastolatków. To mnie mile zaskoczyło. Niewielki, przytulny. Czego więcej można chcieć? Zaimponowała mi jego ogromna kolekcja płyt.
- Lubisz słuchać starego rock'a?
- Tak. Najbardziej inspiruje mnie Coldplay. Chciałbym być w przyszłości chociaż w połowie tak utalentowany jak oni.
Harry Styles - bożyszcze nastolatków, obiekt westchnień milionów dziewcząt, przystojny posiadacz niezwykłego i przyciągającego uwagę głosu jest tak naprawdę skromną osobą. W tym momencie poczułam do niego szacunek i jeszcze większą sympatię.
- Jesteś.
Chyba go zdziwiłam tym wyznaniem. Uśmiechnął się ciepło, pokazując rząd białych, równych zębów. Skurcz ścisnął mi żołądek - czy on musiał być tak nieziemsko piękny?
- To miłe. - powiedział i usiadł na łóżku. - No więc, czas wiesz na co..
Poklepał miejsce obok siebie. Zbladłam.
- Co masz na myśli? - zapytałam podejrzliwie.
- Usiądź - zamruczał.
Niepewnie spełniłam jego prośbę. On zbliżył się do mnie. Czułam bicie jego serca, bijące od niego ciepło i entuzjazm. Dotknął mojego ramienia, później zjechał niżej. Zatrzymał się na talii. Wstrzymałam oddech, a on.. zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam się głośno śmiać i wyrywać, oboje rzucaliśmy się jak szaleni po łóżku. To niemożliwe, że poznałam go dzisiaj. Coś nieprawdopodobnego.
- Aaa! Przestań już, nie wytrzymam dłużej - chichotałam i jednocześnie krzyczałam. W końcu ustąpił. Leżeliśmy zdyszani na łóżku. Głośno sapaliśmy i wciąż się śmialiśmy.
- A tak w ogóle.. Wiesz jak zbladłaś jak powiedziałem "..czas wiesz na co.."? Coś ty sobie myślała.
Wstyd mi było, ale jednocześnie wesoło. Znów radosny rechot.
- Zrobiłeś przy tym taką minę, jakbyś..
Rozbawiony spojrzał na mnie.
- Czy ty naprawdę myślisz że jestem do tego zdolny? Owszem, lubię cię. Ale znamy się dwa dni.
- Jeden głuptasie - poprawiłam go. Nagle coś sobie uprzytomniłam. Wymacałam w kieszeni telefon i zobaczyłam, że wyświetlacz wskazuje godzinę 2;35 w nocy.
- Teraz już dwa, głuptasie - powiedział, naśladując ton mojego głosu.
- Naprawdę już jest tak późno? Będę musiała się zbierać i znaleźć jakiś hotel, jutro muszę stać o ..
- Czekaj czekaj, o czym ty mówisz? Jaki hotel?
- No przecież muszę gdzieś spać.
- Chyba nie zrozumiałaś do końca mojej propozycji. - uśmiechnął się. - Zostajemy wszyscy u mnie, ty i Kathie także. Po co macie płacić i dodatkowo marnować pieniądze, skoro możecie mieć darmowy nocleg?
- Naprawdę? - nie dowierzałam. To był naprawdę miły gest z jego strony.
- No wiesz, bo.. - nie skończył, bo nagle usłyszeliśmy krzątaninę na dole. Popatrzyliśmy się na siebie porozumiewawczo i czym prędzej zbiegliśmy do salonu. Odgłosy pochodziły z pokoju, w którym przebywał Lou i moja przyjaciółka. Uśmiechnęłam się. Przy drzwiach stali Zayn i Niall, nasłuchując. Liam zawzięcie dyskutował z kimś przez telefon w kuchni. Poprzez określenia, w jakich się zwracał do tej osoby, domyśliłam się, że to dziewczyna.
- Co ty robicie debile? - prychnął Hazz.
- Chcemy się dowiedzieć co oni tam robią, od kilku minut słychać jakieś dziwne odgłosy. Przed chwilą głośno się śmiali, obudzili nas. - wyjaśnił Zayn. Pomyślałam, że to może nasze igraszki mogły zerwać ich ze snu.
- Weźcie się ogarnijcie, to ich sprawa - szepnęłam.
Niall spojrzał przez dziurkę od klucza, przez co dostał ode mnie lekkiego kuksańca w bok.
- Ał! - syknął z rozbawieniem. - Przestań! Ja chcę tylko zobaczyć. Ciekawy jestem. - po czym spojrzał ponownie. Wywróciłam oczami.
- Eee, Lou nie marnuje czasu.
Przeraziłam się. Miałam nadzieję, że Kathie nie zrobi nic głupiego. Odepchnęłam blondyna i sama spojrzałam co dzieje się za drzwiami. Zaśmiał się.
- Ta co mówi że to nie nasza sprawa - powiedział.
Zobaczyłam lekko muskających się w usta Louis'a i Kathie. Dziewczyna siedziała mu na kolanach, tuląc się do niego. Przyłożyłam ucho do dziurki i usłyszałam, jak moja przyjaciółka za coś mu dziękuje. Z jej policzka płynęła łza. Po chwili siadła na kanapie i powiedziała mu coś na ucho. Uśmiechnął się i podszedł do szafki na przeciwko sofy. Wyciągnął z niej duży album. Chyba oglądali zdjęcia. Nagle zaczęli się głośno śmiać.
- Co jest? - zapytał Harry.
- Oglądają jakieś fotki.
- O nie.. - wyszeptał mój towarzysz. - Tam moja mama trzyma zdjęcia z czasów kiedy byłem mały.. - energicznie otworzył drzwi i zobaczył wtuloną w siebie parę, oglądającą album z fotografiami Harry'ego.
- Jakim prawem?! - krzyknął oburzony, ale i rozbawiony.
- Wyglądałeś tu jak totalny lamus! - wskazał na zdjęcie chudziutkiego chłopca szykującego się do szkoły, w okularach i ulizanych włosach. Miał na sobie czarne, eleganckie spodnie i mundurek. Nie mogłam się powstrzymać i roześmiałam się. Po chwili wszyscy weszli do pomieszczenia. Śmiechy roznosiły się po całym domu. Nawet dorosły już chłopczyk ze zdjęcia się śmiał.
- Cóż, mój prawy profil jest lepszy - stwierdził i zamknął album.
- Nell, Harry. Tak właściwie, gdzie wy się podzialiście?
Spuściłam głowę i odwróciłam wzrok, a Hazza powiedział:
- U mnie w pokoju.
Rozległo się ciche "Uuuuu", a ja poczułam rozkwitający rumieniec na mojej twarzy.
- Chodźmy już spać. Co jak co, ale rano trzeba wstać - do pokoju wszedł zasmucony Liam. Widziałam, że nie ma już ochoty na jakąkolwiek rozmowę.
- Spoko ziom. My będziemy tutaj - oznajmił Louis.
- Ja zajmuję salon! - Zayn błyskawicznie popędził na miejsce.
- Pójdę do pokoju Gemmy. - westchnął Liam.
- A ja gdzie? Harry, została już tylko twoja sypialnia i twoich rodziców - Niall nie pozostawił mu wyboru.
- W takim razie.. będziemy spać we trójkę. / Believe.
Fajne :)
OdpowiedzUsuń