środa, 4 września 2013

Nieprawdopodobne lecz możliwe - Rozdział 11

Zgodnie ze słowami Harry'ego on, Niall i ja udaliśmy się do jego sypialni. Nie wyobrażałam sobie, jak możemy spać w trójkę i dlaczego Zayn nie mógł ustąpić mu miejsca. Kiedy go o to zapytałam, odpowiedział:
- On strasznie chrapie. Kiedyś, gdy mieszkaliśmy razem przez tydzień w Los Angeles, ja spałem na pierwszym piętrze, a on na drugim. Wstając w środku nocy do kuchni, słyszałem go jakby stał tuż obok mnie.
Roześmiałam się. Popatrzył się na mnie swoimi jasnobłękitnymi oczami. Przeczesał palcami blond końcówki, pokazując resztę ciemnych włosów.
- Od dawna farbujesz? - zapytałam.
- Od piętnastego roku życia. Lubię to, przynajmniej się wyróżniam - odpowiedział. Faktycznie. Nie wiem, czy zrobiłby taką furorę wśród nastolatek, gdyby był brunetem. Cóż, niekiedy widoczne zmiany wychodzą na lepsze.
- Ugh, gotowe - westchnął Hazz. - No tak, wy tu gadu gadu, a ja sam ścielę łóżko. To jak, idziemy już spać?
Przetarłam oczy. Byłam naprawdę zmęczona, choć próbowałam to zamaskować. Niestety, bezskutecznie.
- Oo, widzę że nasza mała królewna jest śpiąca. - dodał.
- Troszkę - przyznałam. Prawie dwa dni na nogach zrobiło swoje. Wyczerpały się moje wszelkie zapasy energii.
- Pójdę do łazienki się trochę ogarnąć - powiedziałam, wzięłam swoją torbę i wyszłam. W łazience popatrzyłam w lustro. Cienie pod oczami, nieład na głowie i spierzchnięte usta. Nie wyglądałam jak bogini, jak przystało na tą, która przebywa ze światowej sławy wokalistami.
Weszłam pod prysznic i włączyłam ciepłą wodę. Czułam się lepiej z każdą opadającą kroplą. Woda orzeźwiła moje ciało, jak i umysł. Czy muszę być pięknością z wybiegu, aby przyjaźnić się z One Direction?
Wydają się być zupełnie normalnymi chłopakami, sława ich nie zmieniła. Nie są zmanierowanymi lalkami marketingowymi. I to mi się w nich podoba.
Dokładnie wytarłam się i ubrałam. Ponownie spojrzałam w lustro. Rozpuściłam, a następnie rozczesałam włosy. Wyglądam dużo lepiej niż kilka minut wcześniej. Zadowolona, opuściłam toaletę.
- To teraz ja - oznajmił Niall, i wyszedł. Zostałam sama z Harry'm. Podszedł do mnie, i objął ramieniem.
- Będziesz jeszcze kiedyś w Londynie? - zapytał z nadzieją.
- Jeśli będę miała dla kogo tu przyjechać.. - zaczęłam.
- No a jak! Myślę, że nasza znajomość nie zakończy się tylko na spędzeniu razem nocy, i że będziemy się częściej spotykać. Całą paczką, oczywiście!
Po kilku minutach Niall wrócił, później Harry. Kiedy byliśmy całą trójką w pokoju nastawiliśmy tak cichutko, cichuteńko The Beatles. Przykryliśmy się kołdrą. Po chwili poczułam czyjś dotyk na brzuchu. Chwyciłam tą dłoń i zorientowałam się, że należy do Stylesa. Uśmiechnęłam się w ciemności, i tak zasnęliśmy w cudownych melodiach piosenki.

Z perspektywy Kathie

Leżeliśmy z Louis'em przytuleni do siebie pod ciepłym kocem. Czułam się jak w siódmym niebie. Jeszcze kilka godzin temu, gdyby ktoś powiedział mi, że to się zdarzy - nie uwierzyłabym. Nie uwierzyłabym, że mogę mieć takie szczęście. Westchnęłam. Usłyszał to, i zapytał:
- Co jest?
Był taki cudowny. Wiem, brzmi to strasznie banalnie, zwłaszcza, że znamy się bardzo krótko. Ale ileż w tym czasie zdążyło się wydarzyć. Jego związek z Eleanor rozpadł się, i to w tak dramatycznych okolicznościach. Dotknęłam policzka, który wciąż pozostawał czerwony i lekko opuchnięty.
- Wciąż cię boli?
- Nie. - uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że nie mógł tego zobaczyć. Opiekuńczy, czuły. Zabawny i wesoły. To cechy które go charakteryzowały. Oczywiście było ich o wiele więcej, jednak te cztery były takie najbardziej oczywiste.
Wtulił się we mnie jeszcze bardziej.
- Piękna jesteś. - powiedział. Czułam jego ciepły oddech na mojej twarzy.
- Wiem.
Roześmiał się.
- Dobrze mi tu z tobą, Kathie. Jeszcze z nikim nie czułem się tak swobodnie.
Niemal się wzruszyłam.
- Miło mi to wiedzieć. Miałam to samo powiedzieć o tobie.
- Ile tak dokładnie masz lat? - zapytał.  Wiek, to jedyna rzecz, która nas dzieliła.
- W grudniu skończę szesnaście.
- A tak dokładnie? - chyba się uśmiechnął, ale niezwykle ciężko było mi to stwierdzić.
- Wiem do czego zmierzasz. Tak, urodziłam się 24 grudnia 1997 roku.
- To przeznaczenie - tym razem już na pewno się śmiał. Ja uczyniłam to samo.

**
Obudziliśmy się gdzieś koło ósmej nad ranem. Ze snu zerwał nas podniosły głos Zayn'a, który zawzięcie dyskutował z kimś przez telefon. Kiedy weszliśmy do salonu, zakończył rozmowę. Wyglądał na naprawdę wzburzonego. Z góry zbiegli Harry, Nelly i Niall, a Liam wyszedł z pokoju Gemmy.
- Co się znowu stało? - zapytał zaspany.
- Od rana wydzwaniają do mnie szmatławce, zapraszając mnie na wywiad. Chcą zapytać o rozpad mojego związku z Perrie i o jej nowym partnerze. Próbuję się do niej dodzwonić, ale nie odbiera. Właśnie dzwonił do mnie jakiś portal plotkarski. Wybaczcie, ale nie wytrzymałem i wybuchłem.
- To na pewno da się jakoś wyjaśnić - powiedziałam.- Może w tej chwili nie da rady rozmawiać, zadzwoń za kilka godzin.
- Kilka godzin?! Ja chyba odejdę od zmysłów za te kilka godzin!
- Ejejej, nie unoś się na nią. Tylko chciała pomóc. - Lou stanął w obronie. Zrobiło mi się bardzo przykro, ale nie dlatego że Zayn na mnie nakrzyczał. Posmutniałam, gdyż  nigdy nie widziałam go w takim stanie. To musiało nim poważnie wstrząsnąć.
- Przepraszam Kathie - powiedział i mnie przytulił. Rozpłakał się jak dziecko. Było mi go tak strasznie żal. Wszyscy usiedliśmy na kanapie i próbowaliśmy znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie całej tej sytuacji. Chociaż w około panował kosmiczny bałagan, nie przejmowaliśmy się tym i odłożyliśmy sprzątanie na dalszy plan. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.. / Believe.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz