poniedziałek, 9 września 2013

Nieprawdopodobne lecz możliwe - Rozdział 15

W szkole. Kathie na każdej przerwie zamyka się w łazience z telefonem w kieszeni i rozmawia aż do początku następnej lekcji. Nie mam jej tego za złe, bowiem jestem pochłonięta rozmową z Alexem.
- Tak, byłam na tym tak z miesiąc temu - przytaknęłam, kiedy zapytał o film który jakiś czas temu wszedł do kin.
- Widziałem, że jest już na DVD, może wpadniesz do mnie dzisiaj?
Już miałam się zgodzić, jednak w tym właśnie momencie przypomniała mi się noc spędzona w domu Harry'ego. Wspomnienia zawsze wracają w nieodpowiednim momencie. Poczułam jego delikatne dłonie rozprowadzające ciepło po moich ramionach i brzuchu. Zapach jego włosów, miękkich i puszystych loków niesfornie plątających się po głowie. Jego nienaturalnie duże, intensywnie zielone oczy które bystro na mnie spoglądały. Świeży oddech na moim policzku. Mimowolnie moja ręka powędrowała do tego właśnie miejsca. Byłam bliska płaczu.
- Hej, nie płacz. Przepraszam, nie chciałem cię urazić. Nie chodziło mi o randkę, raczej o takie przyjacielskie spotkanie ale jeśli..
Szybko zorientowałam się, że całą winę za mój stan ducha wziął na siebie, i błyskawicznie zareagowałam.
- Ależ nie, o czym ty mówisz. Po prostu coś mi się przypomniało, wiesz jak to jest.. - uśmiechnęłam się ciepło i szczerze. Biedak był naprawdę zmartwiony. - Z przyjemnością obejrzę z tobą ten film jeszcze raz. O której?
Wyraźnie się ucieszył, a kąciki jego ust uniosły się w górę.
- O, to super. W takim razie przyjdź o ósmej, okej? - zaproponował, a ja się zgodziłam. Zdarzenie sprzed dwóch dni powinnam potraktować jak wybryk, przygodę. A najlepiej jako piękny, lecz bardzo krótki sen. Bardzo krótki.
Nagle zza drzwi łazienki wypadła Kathie, odciągając mnie na drugi koniec korytarza i uśmiechając się do chłopaka przepraszająco.
- Louis i Niall! - zapiszczała.
- Co, gdzie?! - obróciłam się wokół własnej osi, podekscytowana. Z jednej strony wiedziałam, że to absurd, ale na dźwięk ich imion nadal wpadałam w amok.
- Nelly, głuptasie! Nie o to mi chodziło - zachichotała. - Rozmawiałam z Lou i powiedział, że przyjadą na kilka dni do Londynu, bo odwołali im trasę w Nowym Jorku i w ogóle w USA, nie mam pojęcia o co chodzi. Chyba coś się wydarzyło i jest żałoba narodowa. Zagrali tylko dwa koncerty i wracają.
Westchnęłam.
- A co z resztą?
Popatrzyła się na mnie niemalże z litością. Wiedziała, że miałam nadzieje iż Harry przyjedzie z nimi.
- Liam postanowił odwiedzić Danielle, zasłabła podczas jednego z występów w Stanach Zjednoczonych i jest w szpitalu. Nie są już razem, ale on bardzo to przeżywa.
- Sophie pewnie jest wściekła - zauważyłam.
- I to jeszcze jak. Z kolei Zayn chce trochę pozwiedzać, a Hazz.. - zrobiła długą pauzę. - Powiedział, że zostaje na dwa tygodnie u Rity.
Poczułam, jak silny skurcz ściska mój żołądek. Miałam słuszność, że nie powstrzymałam go od tego pomysłu. Wciąż mu na niej zależy.
- A ja dzisiaj idę do Alex'a. Będziemy oglądać film. - zmieniłam temat. Popatrzyła się na mnie z niedowierzaniem.
- Wolisz tego dziwaka od Loczka? - zapytała osłupiona.
- Kathie, każdy żyje swoim życiem. Było - minęło.
Pokręciła głową z dezaprobatą.
- A tak w ogóle, kiedy oni przyjeżdżają?
- Jak Lou do mnie dzwonił, byli w samolocie. Wylądują gdzieś za godzinę.
- Super. Tak więc, życzę ci miłego popołudnia - powiedziałam i zostawiłam ją samą, zaskoczoną i oburzoną moimi słowami. Zadzwonił dzwonek na ostatnią lekcję, więc weszłam do klasy. Nie chcąc jej jeszcze bardziej zdenerwować, usiadłam z nowym kolegą.
Angielski. Jedyny przedmiot, który naprawdę lubię. W zasadzie nie muszę nic robić, bo ćwiczenia wykonałam kilka rozdziałów na przód. Te czterdzieści pięć minut minęły błyskawicznie, a to dlatego że niemal cały czas rozmawiałam z chłopakiem. Zapisałam zadanie domowe zadane przez panią Jones, mimo iż zrobiłam je już tydzień temu, i na dźwięk dzwonka wybiegłam z sali do szatni. Chciałam uniknąć tłoku, bowiem o tej godzinie większość klas kończyło swoje lekcje. Z prędkością światła ubrałam kurtkę, zostawiłam część książek w szafce i wybiegłam na zewnątrz. Odczekałam kilka minut, nim na horyzoncie pojawił się Alex.
- Uf, w końcu się przecisnąłem. - zaśmiał się. - Byłem pewny, że też tam utknęłaś.
- A widzisz, byłam sprytniejsza i wyszłam wcześniej. - zawtórowałam mu. Kathie przeszła obok nas obojętnie, celowo szturchając mnie w ramię. Dała w ten sposób znak, że jest na mnie obrażona. Nie przejęłam się tym i razem z moim towarzyszem ruszyłam na przystanek, wiąż pochłonięta rozmową. Tym razem autobus umknął nam przed samym nosem, i kolejne pół godziny czekaliśmy aż nadjedzie nowy. Mimo, iż Alex cały czas mnie zabawiał i dobrze się z nim rozmawiało, czułam się nieswojo kiedy moja najlepsza przyjaciółka stała odwrócona do mnie plecami ze słuchawkami w uszach. Nie zastanawiając się długo, podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam. Nawet nie popatrzyła się, kto za nią stoi, tylko odwzajemniła uścisk.
- Kocham cię siostro - wyszeptała.
- Ja ciebie też - wzruszyłam się. Uwielbiałam takie momenty.
***
Po odrobieniu zadań ze szkoły, zmyciu naczyń po obiedzie i sprzątnięciu kuchni, udałam się do mojego pokoju. Wcześniej poinformowałam rodziców, że syn nowych sąsiadów jest nowy w naszej szkole i chcę mu się pomóc oswoić z tą sytuacją. Ku mojemu zaskoczeniu, zareagowali bardzo entuzjastycznie. Zaglądnęłam więc do mojej szafy w poszukiwaniu stroju na wieczór. Zdecydowałam się na moje ulubione, ciemne jeansy, podkoszulek w biało - miętowe paski i również miętowe buty. Na zewnątrz było chłodno, więc wzięłam jeszcze sweterek. Z popcornem w ręku wyszłam z domu i zadzwoniłam do dzwonka u sąsiadów.
- Hej - przywitałam się, uśmiechnięta, kiedy Alex otworzył mi drzwi.
- Witam w moich skromnych progach - zaśmiał się i wprowadził mnie do środka. Pokazał mi ogromny salon, kuchnię, łazienkę oraz swój pokój. Wyglądał bardzo młodzieżowo i na luzie - zarówno chłopak, jak i jego sypialnia.
- Wow - nie mogłam się powstrzymać. Pokój miał zielono - szare ściany, jasne panele i przede wszystkim miał w sobie dużo światła, bowiem duże okna, za którymi mieścił się równie duży taras, były najważniejszą częścią pomieszczenia. Na środku stało łóżko, a wokół jasnobrązowe meble. Na ścianie wisiały cztery gitary, półka z pucharami oraz szafka na deskorolki.
- To moje ulubione miejsce w domu - westchnął. Wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się do salonu. Włączyliśmy wcześniej uzgodniony film i zaczęliśmy oglądać. Niektóre sceny doprowadziły mnie do łez ze śmiechu. Świetnie bawiłam się w towarzystwie Alex'a. W pewnym momencie usłyszałam pukanie do okna. Wystraszyłam się nie na żarty. Ściszyliśmy głośność w telewizorze i wolnym krokiem zbliżyliśmy się do miejsca, z którego dobiegał hałas.
- Jest tam kto? - czyiś głos dotarł do naszych uszów. Alex wziął kij do bejsbola z koszyka obok, i ostrożnie otworzył drzwi. Osłupiałam. W progu, z puszką piwa i paczką czipsów stali... Kathie, Louis i Niall. / Believe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz