*Harry*
Po prostu wspaniale. Mówiłem temu kretynowi Zayn'owi, że dzisiaj zabieram Dianę na łąki, a ten akurat teraz musiał umówić mnie na walkę. Coś mi się wydaje że czas umówić go z jakimś lekarzem - albo biedak niedosłyszy, albo ma poważne problemy z pamięcią. W każdym razie, rozwalił mi całe popołudnie.
- Zapewniam, że miejsce do którego miałem cię zabrać było znaczniej przyjemniejsze niż to. - uśmiechnąłem się lekko, choć w głębi duszy czułem niepokój. Co jeśli ona za chwilę ucieknie z piskiem? W tym momencie żałowałem, że jednak nie odwiozłem jej do domu. Ale pewnie czułaby się urażona czy coś i obraziłaby się jeszcze. A tego nie chciałem.
Z drugiej strony, może to i lepiej że zobaczy kim naprawdę jestem?
- Harry.. - zbliżyła się do mnie. - Co my tu właściwie robimy?
Przyciągnąłem ją do siebie i rozejrzałem się po wnętrzu, poszukując jakiegoś koła ratunkowego. Nagle w oddali dostrzegłem burzę brązowych loków, opadających na jasną twarz Danielle. Kiedy złapałem z nią kontakt wzrokowy, gestem ręki poprosiłem ją, aby tu podeszła. Wahała się chwilę, ale gdy zobaczyła że jest ze mną Diana, ostatecznie spełniła moją prośbę.
- Diana, to jest Danielle, moja przyjaciółka. - na słowa "moja przyjaciółka" dziewczyna skrzywiła się, a na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. - Danielle, to Diana.
- Miło mi cię poznać - uśmiechnęła się sympatycznie do mojej towarzyszki, po czym przeniosła wzrok na mnie a jej uśmiech natychmiast zgasł. Skinąłem jej porozumiewawczo głową, a ona przewróciła oczami.
Diana przyglądała się tej bezsłownej rozmowie z zaciekawionym spojrzeniem. Na pewno wyczuwała nieprzyjemne napięcie między nami, ale była zbyt nieśmiała żeby cokolwiek wtrącić.
- Zostawię was same, moje panie. - wyszczerzyłem zęby w uśmiechu, wiedziałem bowiem że zdenerwuję tym Danielle. Ostatni raz spojrzałem na zdezorientowaną Dianę i zniknąłem w tłumie.
***
- Czego? - warknąłem, gdy ktoś zapukał do drzwi mojego "pokoju". Zza nich wychyliła się głowa Zayn'a.
Westchnąłem.
- Co chcesz?
- Walka za trzy minuty.
Uśmiechnąłem się złowieszczo. Wcale nie miałem ochoty dzisiaj walczyć, jednak gdy Malik poinformował mnie o konfrontacji, moje ciało się spięło w oczekiwaniu na walkę, a oczy błyszczały z podekscytowania.
Walczyłem już 71 raz, mimo to dalej cieszyłem się jak dziecko z prezentu urodzinowego.
- Pospiesz się - ponaglił mnie. Wywróciłem oczami i wyszedłem z pokoju z butelką wody, a za mną dreptał Pan Niecierpliwy. Spojrzenia wszystkich wokoło skupione były tylko i wyłącznie na mnie.
Aw, przestańcie bo się zarumienię.
Pewnym ruchem wskoczyłem na ring i zmierzyłem wzrokiem mojego konkurenta. Na oko jakieś metr osiemdziesiąt, tłuszczu więcej niż mięśni i niezbyt duży poziom intelektualny, zważywszy na jego zachowanie. No, bo kto normalny przed walką podskakuje jak małpa na drzewie, niemalże się ślini i uderza pięścią w drugą dłoń. Psychol jakiś.
Dosłownie kilka sekund przed gwizdkiem oznaczającym start pojedynku, zauważyłem na drugim końcu pomieszczenia przerażoną Dianę, która najwyraźniej była mocno wzburzona. Ostro gestykulowała dłońmi w kierunku Danielle, która próbowała ją uspokoić. Przez krzyki tłumu nie byłem w stanie usłyszeć, o czym rozmawiały, ale byłem niemal pewny, że dziewczyna jest zbulwersowana moim zachowaniem i tym, co za chwilkę mam zamiar zrobić.
Walka się rozpoczęła. Wolnym krokiem zbliżyłem się do przeciwnika, a ten natychmiast doskoczył do mnie, nieudolnie próbując uderzyć mnie w brzuch. Parsknąłem śmiechem, co tylko bardziej go rozjuszyło. Ryknął głośno i rzucił się na mnie z dzikim wrzaskiem, jednak ja w porę uniknąłem jego pięści i sam kopnąłem go w podbrzusze. Syknął z bólu i popatrzył się na mnie, a w jego żółtych oczach było pełno jadu i wściekłości. Tym razem to ja rzuciłem się na niego oplatając ramionami, nie dając możliwości jakiegokolwiek ruchu. Jednym ciosem powaliłem go na ziemię uśmiechając się pewnie, a z jego nosa popłynęła krew. Uniósł się na łokciach, jednak mój kopniak sprawił, że ponownie opadł na dół. Odwróciłem się plecami i już miałem zamiar odejść, gdy nagle mężczyzna chwycił mnie za kostkę, a ja straciłem równowagę i walnąłem tuż obok niego. Cholera, nie jest tak bezmyślny jak przewidywałem. Usiadł na mnie i przywalił mi z pięści w twarz. Odwróciłem się w bok, mając ochotę pomasować piekące miejsce. Wykorzystując fakt, że gościu częściowo usadowił się na moich nogach, mocno uniosłem w górę jedną z nich, a on zawył z bólu. Trafiłem w jego czuły punkt. Uśmiechnąłem się z satysfakcją i skoczyłem na niego, uderzając go w twarz tym samym rozcinając łuk brwiowy. Facet opadł bezsilny na plecy i ciężko oddychał. Położyłem jedną nogę na jego brzuchu i uniosłem ręce w geście zwycięstwa, a tłum wiwatował. Oh, jak ja to uwielbiałem.
- Harry Styles, zwycięzca dzisiejszego pojedynku!! - z głośników zabrzmiał głos sędziego, a ja uśmiechnąłem się szczerze. Jednak gdy po krótkiej chwili ujrzałem Dianę, nie było mi już tak do śmiechu. Patrzyła się na mnie z obrzydzeniem, po chwili szepnęła coś Dan na ucho i szybko wyszła z budynku.
Zaalarmowany jej ucieczką odruchowo zeskoczyłem z ringu i pobiegłem za nią, mając gdzieś zdziwione spojrzenia innych. Dopadłem ją na rogu i złapałem za ramię.
- Czekaj! - wysapałem, wciąż zdyszany po walce.
- Na co mam czekać? Bo na pewno nie na ciebie! - odpyskowała i usiłowała wyrwać swoją rękę, jednak ja trzymałem ją w żelaznym uścisku. Przyciągnąłem ją do siebie, patrząc prosto w jej oczy. Wydawało się, jakby zaraz miała wybuchnąć histerycznym płaczem. Przytuliłem ją do siebie, jednak ona nie odwzajemniła mojego gestu.
- Diana, proszę cię.
- Harry! Masz na sobie krew tego człowieka! - załkała. - To.. odrażające.
Wywróciłem oczami. Tego się spodziewałem.
- Kocie, to naprawdę nic takiego. Wiem, że wygląda to nieciekawie, ale..
- Zostaw mnie. Muszę to przemyśleć. Wracaj do swojego świata, na pewno znajdziesz tam laskę która odwzajemni twoje chore zainteresowania - przerwała mi i ostatecznie pobiegła w kierunku, którego nie znałem. Stałem tam jeszcze przez chwilę, obserwując jak odchodzi a w moim sercu zakiełkowało nowe, nieznane mi dotąd uczucie..
__________________________
Jak wam się podoba ten rozdział?
Bo ja mam co do niego mieszane uczucia..
Ale opinię pozostawiam wam :) xx
rozdział jak zwykle bardzo fajny! ahh biedna Diana, mam nadzieje że sie pogodzą!;) czekam na następny;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to <3 dalej bo nie wytrzymam :D
OdpowiedzUsuńDalej. <3 czekam na nexta
OdpowiedzUsuń