piątek, 7 lutego 2014

Dangerous - Rozdział 3

**Dwa dni później**
- Odezwał się? - zapytała Vicky chyba czwarty raz dzisiejszego dnia.
- Nie, i przestań mi w końcu zadawać to pytanie - bąknęłam, czując jak moja irytacja wzrasta z każdym kolejnym wypowiedzianym przez nią słowem.
- Ale nie martw się, prędzej czy później to zrobi.
- Cholera jasna, Victoria!
- Dobra, dobra. - podniosła ręce w geście poddania i usiadła obok mnie na kanapie. - Chcę ci tylko powiedzieć, że mu się spodobałaś. Widziałam to po jego oczach. Nigdy nie patrzył tak na żadną dziewczynę.
Wywróciłam oczami.
- Skończyłaś już? Mam jutro sprawdzian, a twoje bezsensowne paplanie nie pomaga mi się skupić.
- Diana! Rozumiesz to, że spodobałaś się komuś, na widok kogo większość dziewczyn sika w majtki?
Wybuchnęłam śmiechem, kręcąc głową z dezaprobatą. Spojrzałam na nią rozbawiona, ale na jej twarzy nie dostrzegłam cienia wesołości.
- Mam rozumieć, że należysz do tej większości dziewczyn, tak?
Odwróciła wzrok, a jej policzki stopniowo zmieniały kolor z lekko różowego, na mocno czerwony.
- Kiedyś - mruknęła - Ale teraz mam Zayn'a.
- No cóż, ja tak na niego nie reaguję. Nawet nie chcę, żeby dzwonił. Dziwny jest jakiś.
Moja przyjaciółka otwarła szeroko oczy ze zdziwienia.
- Rób co chcesz. Ja na twoim miejscu już dawno bym oszalała na jego punkcie.
- Ale ja nie jestem tobą! - krzyknęłam, zamknęłam książkę i cała zdenerwowana poszłam do swojego pokoju. Co mnie on obchodzi? Okej, było przez chwilę fajnie, ale skończyło się.
Zaczęłam powtarzać materiał na nowo, ale nie mogłam się skupić. Moje myśli wciąż krążyły wokół zielonookiego chłopaka, i tego co powiedziała mi Vicky. Nagle mój telefon zawibrował.
Spojrzałam na wyświetlacz, jednak zobaczyłam nieznany numer.
O nie. Pewnie znowu dzwonią z jakimiś "super" ofertami do sprzedania. Nie odbieram.
Rzuciłam telefon z powrotem na łóżko i próbowałam wrócić do nauki, jednak telefon wciąż dzwonił. W końcu, nie mogąc dłużej tego wytrzymać, odebrałam.
- No?! - bąknęłam niezbyt grzecznie w słuchawkę, mając nadzieję że odstraszę tym osobę która będzie próbowała wcisnąć mi jakiś tani grat.
- Widzę, że ktoś tu wstał lewą nóżką - osoba po drugiej stronie zaśmiała się, a mi uwiązł oddech w gardle. To on.
- Um.. Spodziewałam się kogoś innego.
- Oh, bardzo mi przykro w takim razie, że spotkał cię zawód. W ramach rekompensaty zabieram cię dzisiaj gdzieś. Bądź gotowa o dwudziestej - zamruczał, i rozłączył się.
Co?
- Victoria! - wrzasnęłam, i wybiegłam z pokoju. Dziewczyna spojrzała na mnie pytająco.
- Masz jakieś fajne t-shirty?
***

- Ulala! - gwizdnęła z podziwem moja przyjaciółka, gdy wyszłam do salonu zaprezentować się jej w obcisłych, czarnych leginsach, czerwonej bluzce, oraz jeansowej kamizelce i równie jeasnowych vansach.
- Zostawić rozpuszczone włosy? - zapytałam, niepewnie przeczesując palcami kasztanowe loki.
- Tak! Wyglądasz genialnie - stwierdziła z podziwem, przyglądając się każdemu kawałkowi mojego ciała.
Przejrzałam się ponownie w lustrze.
- Chyba już jest - zaświergotała Vicky, a ja automatycznie przygryzłam dolną wargę czerwieniąc się.
Wyglądnęłam przez okno, i zobaczyłam nie kogo innego jak Styles'a, który uśmiechał się bezczelnie i gestem ręki wskazał, żebym wychodziła.
- No, idź! Na co ty czekasz?
Skarciłam ją wzrokiem, ale zaśmiałam się po chwili i na pożegnanie cmoknęłam w policzek.
Wyszłam na dwór i od razu pożałowałam, że nie wzięłam kurtki. Na polu nie było bardzo zimno, ale jazda motorem w bluzce na ramiączkach z pewnością nie będzie należała do przyjemnych.
- Hej - uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie, tak że nasze twarze dzieliły milimetry.
- Hej - wyjąkałam, zaszokowana jego nagłą bliskością.
- Pięknie wyglądasz dzisiaj - zamruczał, lustrując mnie z góry na dół. Jego jasnozielone oczy przybrały odcień ciemnej zieleni, przepełnionej pożądaniem.
- Ty też niczego sobie.
Wybuchnął śmiechem i nic nie mówiąc, wpił się w moje usta z największą namiętnością. Na początku stałam tam jak otępiała, z czasem jednak odwzajemniłam pocałunek, a nasze języki toczyły zawziętą walkę o dominację. Kiedy w końcu udało mi sie od niego odsunąć, oboje dyszeliśmy głośno, nie mogąc złapać oddechu.
- Jakże urocze rozpoczęcie wieczoru, nie uważasz? - mruknął, a ja jedynie zaczerwieniłam się i usadowiłam się za nim na motorze.
- Dokąd jedziemy? - zapytałam, chwytając go w pasie.
- Do gwiazd - odpowiedział, ruszając z piskiem opon.
_________________
Jeśli czytasz, prosze skomentuj :)
To dla mnie duża motywacja x

2 komentarze:

  1. ten blog jest naprawdę świetny.<3 myślę, że szybko pojawi się następny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny blog :) + zapraszam

    OdpowiedzUsuń