piątek, 4 października 2013

Nieprawdopodobne lecz możliwe - Rozdział 24

Październik powoli się kończy, ostatnie liście spadają z drzew, a zwierzęta gromadzą zapasy na zimę. Czuję się jak niedźwiedź - najchętniej przespałabym całą zimę w moim pokoju i nie wychodziła z pod ciepłej pościeli. Niestety rzeczywistość nie pozostawiała złudzeń. Nie jestem niedźwiedziem.
W sumie, ciekawe jak to jest być zwierzęciem. Zastanawiam się, czy one rozumieją wszystko co usłyszą od ludzi, czy nie. Może po prostu nie umieją odpowiedzieć? I dlatego wszyscy myślą, że to po prostu głupie istoty?
Zakończyłam te dziwne rozmyślenia wychodząc z domu. Było jeszcze wcześnie, ale miałam ochotę pójść spacerem i w spokoju poukładać wszystkie bieżące sprawy.
Co mam zrobić z dzieckiem?
Oczywistą kwestią jest to, że nie ukryjemy mojej ciąży przed otoczeniem. A przecież moja rodzina nigdy nie pozwoliłaby sobie, żeby wieść o oddaniu niemowlaka do adopcji rozeszła się po całym osiedlu. Straciliby wtedy szacunek w oczach ludzi. Szczególnie mój ojciec, który jest dość często tematem numer jeden na imieninach lub imprezach okolicznościowych starszych pań z okolicy. Trzeba więc wychować dziecko jak należy.
Co mam zrobić z Lou?
Jest całym moim światem i tak bardzo mi go brakuje, ale na samą myśl że znów miałabym z nim być, wracają przykre wspomnienia związane z niechcianą ciążą. Te okropne rzeczy, które do mnie wymówił.. Wiem, że żałuje. Przeprosił i chce to wszystko naprawić, ale dla mnie to nie jest tak łatwe i oczywiste jak dla niego. Ja to wciąż pamiętam. Jego słowa wbijają się w moje serce za każdym razem gdy go widzę. Jednak jeśli chcę zatrzymać dziecko, powinnam do niego wrócić. Maluch musi mieć oboje rodziców.
Co mam zrobić z rodzicami?
Mama wspiera mnie teraz jak nigdy wcześniej. Czuję, że mogę na nią liczyć w każdym momencie mojego życia, doradza mi za każdym razem gdy nie jestem czegoś pewna. Mimo to przykre wspomnienia nie wyparowały, tak jak w przypadku z Louisem. Ojciec nie przeprosił mnie, to go zbyt wiele kosztuje, ale po jego oczach widzę, że jest mu wstyd. Dlatego dzisiaj po szkole idę na komisariat, aby odwołać zeznania przeciwko niemu.
- Hej Kath! - przywitała mnie przyjaciółka, kiedy nieświadomie dotarłam pod jej dom. Ocknęłam się po chwili i zauważyłam jej uśmiechniętą i radosną twarz.
- Cześć, co się stało? Co jesteś taka podniecona?
Dyszała ciężko i sapała, nie mogła wydobyć z siebie ani jednego słowa. Śmiała się, kiedy próbowała cokolwiek powiedzieć. W końcu nie wytrzymałam z ciekawości i zaczęłam zgadywać.
- To ma jakiś związek z Alexem?
Pokiwała przecząco głową.
- Z chłopcami?
- Tak. - wyszeptała.
Zastanowiłam się chwilę i patrząc w jej oczy dostrzegłam w nich charakterystyczne dla zakochanych osób iskierki świadczące o nagłym kontakcie z ukochaną osobą.
- Pisał? - nawet nie musiałam mówić jego imienia. Wiedziałyśmy obie.
- Nawet lepiej, dzwonił! Prosił o spotkanie. Kathie, nie wiem co mam robić. A co jeśli to skończy się tak jak poprzednim razem? Może on chce się po prostu przyjaźnić, bez żadnych zobowiązań?
- Właśnie dlatego powinnaś się z nim spotkać. Powie ci wyraźnie, czego od ciebie oczekuje i wtedy będziesz wiedziała na czym stoisz.
- Może masz rację..
- Ale nie powinnaś się tak cieszyć. Przykro mi to mówić, ale to że zadzwonił to nie znaczy że zaprasza cię na randkę.
- Wiem, rozumiem.. Dobra, chodźmy już. W przeciwnym razie spóźnimy się na autobus, a następny jedzie dopiero za dwie godziny! - przypomniała. Nie rozmawiając już o żadnym z chłopców ruszyłyśmy jak zawsze w to samo miejsce, nieuchronnie wrzucone w wir zobowiązań uczniowskich.
Bardzo nudny w moim przekonaniu dzień rozpoczęła równie nudna chemia. Patrzyłam się na nauczyciela jak zahipnotyzowana, nie rozumiejąc jednocześnie jego słów. Na matematyce rozwiązałam proste równanie z niejaką trudnością. Nie mogłam się skoncentrować.
- Umiesz na sprawdzian z biologii? - zapytała Nell, kiedy wyszliśmy z sali.
- Co?! Jakim sprawdzianie?! - krzyknęłam przerażona, wyciągając zeszyt do tegoż właśnie przedmiotu. Nie umiałam kompletnie nic, zapomniałam o dzisiejszym sprawdzianie. Nerwowo przekładałam kartki zeszytu, próbując zapamiętać chociażby kilka prostych zdań. W tej samej chwili poczułam wibracje w kieszeni. Po kryjomu wyciągnęłam telefon i z niedowierzaniem przeczytałam wiadomość od Louis'a.
" Hej kicia. Odpowiedzi do sprawdzianu z biologi to: 1B, 2C, 3B, 4D, 5A, 6A, 7B, 8C. Powodzenia"
Uśmiechnęłam się sama do siebie i nie byłam już tak zdenerwowana jak wcześniej.
***
Równo o 15 skończyłam lekcje. Udałam się samotnie na przystanek, ponieważ Nelly wyszła godzinę wcześniej. Założyłam słuchawki na uszy. Kiedy usłyszałam Little Things, automatycznie się rozpłakałam. Chciałabym wrócić do tych czasów, gdy wszyscy byli dla mnie tak ważni, to dzięki One Direction przetrwałam najgorsze chwile mojego życia. A teraz, kiedy te najgorsze chwile są z nimi związane? A ściślej mówiąc z jednym z nich? Oni już nie mogą mi pomóc. Bynajmniej nie tak jak kiedyś.
Cicho szlochałam zasłaniając twarz włosami. Opierałam się o murek i nie zwracałam uwagi na to, czy ktoś jest w pobliżu. Poczułam dłonie oplatające mnie w talii. Nawet nie spojrzałam na twarz nowo przybyłej osoby, po prostu wtuliłam się w niego czując zapach jego męskich perfum i ciepło bijące od serca Lou. / Believe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz