poniedziałek, 7 października 2013

Imagin - Louis "You are mine"

- Nie uciekaj stąd, kocie - wyszeptał uwodzicielsko do mojego ucha, zostawiając mnie samą w jego olbrzymim salonie. Wzdrygnęłam się, czując przyjemne dreszcze rozchodzące się po całym ciele. Spojrzałam w stronę odchodzącego Louis'a, a kąciki moich ust mimowolnie uniosły się w górę kiedy zobaczyłam jak seksownie porusza pośladkami.
Usłyszał mój stłumiony chichot i odwrócił się patrząc mi w oczy i przeczesując palcami włosy. Po chwili domyślił się, czym przyciągnął moją uwagę. Wybuchnął niekontrolowanym śmiechem i przeskakując po dwa schody dotarł pod drzwi sypialni. Nie miałam pojęcia co może tam robić, toteż z uśmiechem na ustach czekałam na jego powrót. Moją uwagę przykuło zdjęcie postawione na komodzie, którego wcześniej nie widziałam. Podeszłam bliżej i już po chwili poczułam, jak łzy wolno spływają po moim rozpalonym policzku, tylko po to żeby upaść na miękki dywan, zostawiając mokry ślad.
Fotografia przedstawiała nas oboje w wesołym miasteczku, w sytuacji kiedy to on wziął mnie na ręce i składał delikatny pocałunek na moich wargach. Na samo wspomnienie zrobiło mi się lekko na sercu. Zaśmiałam się, gdy przypomniałam sobie okoliczności powstania tego zdjęcia.
*WSPOMNIENIE*
- Lou! Przestań, jakieś dzieci robią zdjęcia! - zachichotałam wesoło, podczas gdy on namiętnie wtapiał się w moje usta. Jego ciepłe dłonie obejmowały mnie z każdej strony. Kilkuletnie dzieciaki z okolicy były bardzo rozbawione, kiedy on uniósł mnie w górę i kilkakrotnie zakręcił mną dookoła. 
- Kocham cię! Kocham cię, słyszysz mnie? - krzyczał, próbując przebić się przez rozmowy innych ludzi. Po chwili postawił mnie na ziemi, a ja przykucnęłam, próbując odzyskać równowagę.
- Wariat jesteś.
Pewna dziewczynka podeszła bliżej i zapytała mnie:
- Co to znaczy kochać?
Uśmiechnęłam się do niej serdecznie i szepnęłam jej na ucho:
- To znaczy, że druga osoba jest dla ciebie najważniejsza na świecie.
Pokiwała głową ze zrozumieniem, przypatrywała mi się z uwagą. Widziałam w jej szczerych i pięknych oczach iskierki. Była czymś podekscytowana. Po chwili dodała:
- On cię kocha. 
Ukazała rząd swoich bielutkich ząbków w uśmiechu i pobiegła do swoich przyjaciół, wciąż na mnie patrząc. Podeszłam do Louisa i wtuliłam się w jego tors.
- A teraz zrobimy wam zdjęcie! Uśmiech proszę!
Mimo wyraźnej komendy chłopak ponownie uniósł mnie w górę i cmoknął w usta. Rozległo się głośne "FUUU". Wybuchnęliśmy gromkim śmiechem i poszliśmy wywołać zdjęcie.
A teraz to zdjęcie, efekt zabawy kilkuletnich dzieci, stało na komodzie w pięknie zdobionej ramce. Byłam bardzo wzruszona. Słowa dziewczynki odbijały się echem w moich uszach, gdy usłyszałam anielski głos Louisa.
- Przyjdź do mnie.
Nie czekając ani minuty dłużej pognałam na piętro. Zatrzymał mnie przed wejściem do sypialni.
- Kocham cię.
Odgarnął włosy z moich policzków i delikatnie pogładził jednego z nich. Serce gwałtownie mi przyśpieszyło, kiedy zaczął cmokać moją szyję. Opuszkami palców wciąż dotykał mojego policzka. Dokładnie wiedział gdzie są moje czułe punkty. Uwielbiałam pocałunki w szyję.
Tak jak tamtego dnia, wziął mnie za ręce i wniósł mnie do sypialni. Patrzyłam oniemiała na płatki róż porozkładane po całej pościeli. Uroku temu miejscu dodawały świeczki ułożone wokół pokoju. Nie mogłam sobie wyobrazić nic bardziej romantycznego.
Wskoczyłam mu na ramiona pozwalając, aby chwycił mnie za biodra i pieścił je, nie przerywając zainicjowanego przeze mnie pocałunku. Trwaliśmy tak przez chwilę. Moja ręka zaczęła błądzić po jego klatce piersiowej, rozpinając guziki koszuli. Dobrnęłam do końca i moim oczom ukazał się dobrze wyrzeźbiony tors Louisa, który teraz delikatnie dotykałam po całej jego długości. Mój chłopak mruczał z zadowoleniem, a ja oddawałam się tej czynności poświęcając jej całą moją uwagę.
- Jesteś gotowa?
Przytaknęłam skinieniem głowy. Postawił mnie na ziemi. Uniósł lekko moją koszulkę i jednym ruchem rozpiął znajdujący się pod nią stanik. Patrzyłam w bezruchu, jak koronkowa bielizna bezwładnie opada na ziemię. Zaśmialiśmy się cicho.
- Pragnę cię - wyszeptałam pewna swoich słów jak nigdy wcześniej.
To go wyraźnie zmotywowało.Wskoczyłam na miękką pościel, otulona płatkami róż. Podniósł jedną z nich. Ściągnął moją koszulkę i zaczął dotykać mojej skóry płatkiem, wywołując u mnie pomruki zadowolenia. Położył kawałek róży na moim policzku. Zsunął moje spodnie. W efekcie zostałam w samych majtkach.
- [T.I] .. Jesteś przepiękna.
Zachichotałam i przysiadłam na łóżku, przyciągając do siebie Louisa. Całował mnie namiętnie, lekko ssał moją dolną wargę. Był cudowny. Jeszcze nikt nie wprawiał mnie w taki stan jak on. Czułam się przy nim bezpiecznie i szczęśliwie jak nigdy.
Po chwili moje majtki tak jak pozostałe części ubrań leżały na ziemi. Lou wpatrywał się we mnie, mamrocząc coś pod nosem. Byłam całkiem naga i najwyraźniej bardzo mu się to podobało. Lekko odepchnęłam go na bok, i tym samym teraz to ja leżałam na nim. Siłowałam się przez chwilę z paskiem w jego spodniach. Patrzył na mnie zdezorientowany, ale zrozumiał co chciałam zrobić. Nic nie jest tak podniecające jak rozbieranie partnera. Pasek upadł na ziemię z brzękiem, na co brunet zareagował śmiechem. Ściągnęłam jego spodnie i poczułam jego męskość, która gwałtownie podskoczyła do góry.
- Nie tak szybko - wyszeptałam, również się śmiejąc. Dotknęłam twardego wybrzuszenia, które z każdą chwilą się powiększało. Masowałam je coraz szybciej, dotykając po różnych punktach, sprawiając, że z jego ust wydobywały się pomruki i westchnienia.
Kiedy był już blisko, odsunęłam się od niego i spojrzałam na jego twarz. Był w siódmym niebie. Zdjął bokserki i wyjął z szafki srebrne opakowanie. Wyjąwszy z niego to czego szukał, założył je na swoją męskość. Zbliżył się z uśmiechem do mnie, a ja położyłam się na plecach. Delikatnie, acz stanowczno wszedł we mnie, wykonując wolne ruchy w dół i w górę.
Nie mogłam powstrzymać jęku, kiedy przyśpieszył. Zmierzwiłam jego mokre od potu włosy, na co on również westchnął. Przerwał na sekundę, aby dosięgnąć moich warg. Całował czule i delikatnie, co kompletnie nie zgadzało się z tym, co robił ze swoim ciałem. Napierał na mnie swoimi biodrami coraz mocniej, co nieco mnie bolało. Nie powiedziałam mu jednak tego, wiedząc jak wielką przyjemność mu sprawiam. Patrzył na mnie swoimi niebieskimi jak niebo tęczówkami, a mi świat zamigotał przed oczami. Był tak oszałamiająco przystojny.
- Jesteś moja. - wyszeptał.
Usłyszałam jego głos, i odpowiedziałam na to:
- Jestem twoja.
Czułam, że dochodzę. Wydawało mi się, że on również osiąga to do czego dążyliśmy od początku, bo wszedł we mnie jeszcze bardziej, zwiększając szybkość. W jednej chwili zdałam sobie sprawę, że głośno jęczy. Ja tylko wzdychałam i starałam się łapać oddech, co wcale nie było takim łatwym zadaniem. Kiedy w końcu stało się to co nieuniknione, fala przyjemności rozpłynęła się po moim ciele. Louis właśnie szczytował, podczas gdy ja oddawałam się chwili magicznej rozkoszy. Opadł na łóżko przyciągając mnie do siebie. Ułożyłam się wygodnie na jego nagim, błyszczącym się od potu torsie, lekko go dotykając.
- Jesteś niesamowita. Dziękuję. To było wspaniałe.
Wyszczerzył równy rząd białych zębów w uśmiechu.
- I kto to mówi - zamruczałam z satysfakcją w głosie, a on z zadowoleniem przytulił mnie jeszcze bardziej. / Believe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz